niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 29

Krótki, ale już teraz zabieram się za następny :)

Kiedy tylko zrozumiałam, jak bardzo sytuacja jest poważna, od razu wyskoczyłam z łóżka. Zerwałam ze złością rurki i przewody, które wpuszczały do moich żył różne substancje. Od razu się zatoczyłam, a świat zawirował wokół mnie, jednak nie pozwoliłam sobie na kolejny upadek. Złapałam dłońmi za komodę i napięłam mięśnie przedramion. Robiłam to dopóki, dopóty widziałam salę odpowiednio wyraźnie, a nerwowe uwagi Peety, dotyczące mojego nagłego powrotu do łóżka, przestały brzmieć jak zza ściany. Obdarzyłam go uważnym spojrzeniem moich szarych oczu. Jego skóra miała szarawy, zdecydowanie niezdrowy odcień. Cudownie błękitne oczy traciły dawny blask. Policzki zdecydowanie zapadły się do środka głowy. Chudł, a przecież nie dostawał zbyt małej ilości jedzenia.
-Zaraz wrócę, nic mi nie będzie.
-Tak. Ostatnio też na to wyglądało-mruknął kąśliwie, ale zignorowałam go i wybiegłam szybko za drzwi. On nie zdawał sobie sprawy z tego, co się z nim dzieje. Na pewno wierzył we wszystkie bajeczki o przemęczeniu, którymi go karmiono. Cóż, nic w tym dziwnego. Człowiek wierzy w to, w co chce wierzyć. Wymyśla odpowiednie wersje zdarzeń, aby wyjaśnić to, co dla niego skomplikowane. Peecie szło to o wiele łatwiej. W jego sali nie było lustra.
Rzuciłam się biegiem przez korytarze. Miałam bose stopy, wyczuwałam każdym centymetrem kwadratowych ich powierzchni chłód posadzki. Na szczęście miałam na sobie cienką, szpitalną, niebieską koszulę. Szkoda tylko,że ...nie miałam na sobie bielizny. Odruchowo więc trzymałam dłonie blisko bioder by ewentualnie móc przeszkodzić niesfornym ruchom powietrza jeszcze bardziej zepsuć mi humor. Czujnie rozglądałam się dookoła, przeczesując wzrokiem szpital w poszukiwaniu tej jednej osoby. Musiałam wyglądać co najmniej dziwnie. Niska, młoda dziewczyna, która właśnie wybiegła z części szpitala zajmującej się leczeniem urazów psychiki, o nieobecnym spojrzeniu i ze śladami skaleczeń po wewnętrznej stronie łokcie i na dłoniach. Hmmm...może jednak wyrwanie tych przewodów nie było takim dobrym pomysłem. Dostrzegłam jak jedna z pielęgniarek wbija we mnie spojrzenie dużych błękitnych oczu. Przez chwilę odwzajemniłam jej spojrzenie. Coś mnie jednak...zszokowało. Może już zaczynałam świrować, ale przez chwilę mogłam odnieść wrażenie, że ona...nienawidziła mnie. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Coś było w jej świdrującym spojrzeniu.
Nagle dostrzegłam doktora. Rozmawiał przez telefon. Mówił szeptem, szybko i nie wyraźnie, mocno podekscytowany, ale też ostrożny. Gdy dostrzegł mnie, przerwał rozmowę i podszedł do mnie.
-Powinnaś teraz odpoczywać, Katniss.
Pokręciłam głową.
-Muszę z panem porozmawiać.
Doktor westchnął.
-Bardzo mi przykro, ale nie teraz. Jestem bardzo zajęty. Domyślam się, o czym chcesz ze mną rozmawiać, ale będziesz musiała poczekać.
Dosłownie mnie zatkało. Otworzyłam szeroko usta, nawet nie wiem czemu. I tak nie wiedziałam co powiedzieć. Fellows uśmiechnął się do mnie lekko i przywołał ruchem głowy tamtą pielęgniarkę.
-Cassidy, zaprowadź tę pacjentkę do jej pokoju.
Pielęgniarka skinęła głową i złapała mnie brutalnie pod ramię. Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Nie zauważyłam nawet, gdy zostałam dosłownie wrzucona do pokoju. Usłyszałam kliknięcie zamka.
-Katniss,stało się coś?-usłyszałam schrypnięty głos. Spojrzałam na Peetę, leżącego na łóżku. Zamarłam. Ile czasu przebywałam poza pokojem? Ile?! Piętnaście minut? Pół godziny? Dlaczego więc jego stan tak szybko się pogorszył? Jego skóra z szarawej stała się blada, oddech świszczący. Podeszłam do łóżka, nogi miałam z ołowiu, zdecydowanie odmawiały mi posłuszeństwa. Dotknęłam wierzchem dłoni swojego, a potem jego czoła. Wynik mnie przeraził.
-Jesteś wyziębiony-powiedziałam wyzutym z emocji głosem. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej koc, którym go okryłam.-Jesteś może głodny?-zapytałam, spoglądając na jego zapadłe policzki.
-Trochę-odpowiedział, po czym zakaszlał cicho. Skinęłam głową i skierowałam kroki w stronę komody, na której stał metalowy dzbanek z gorącym rosołem. Nalałam trochę aromatycznego bulionu o złocistej barwie do miseczki. Wtem usłyszałam coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
Chaotyczne odgłosy urządzeń monitorujących pracę serca. Potem wszystko dział się jak w zwolnionym tempie.
Miska uderzająca o podłogę i zasypująca ją setką szklanych drobin,z których każda odbijała moje przerażone odbicie.
Moje kroki w stronę łóżka.
Głośne dudnienie mojego serca. Krew szumiąca w uszach.
I jedyna myśl kotłująca się w głowie.
Peeta umierał.

13 komentarzy:

  1. No wiesz co?! No tak nie może być! Ja się NIE ZGADZAM! Zrób mu przeszczep, albo coś ;-;____________________________;

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEE! PEETA! KOCHANY! ŻYJ!
    Jesteś mordercą! ;-; Czystym, złym mordercą! ;-;
    Peeta musi żyć! ;-;
    Czekać będę nawet rok, ale musisz wstawić HAPPY END.
    Zrozumiano? Inaczej poznasz gniew Trybutek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeeeeeeeee! Peeta żyj! Proszę :'(
    Jeżeli on naprawdę umrze, znajdę cię... I wiedz, że nie będzie to miła wizyta.

    OdpowiedzUsuń
  4. znajdę, uduszę, poćwiartuję, osaczę i nie wiem co jeszcze, ale coś wymyślę! On musi żyć! MUSI!!!!!!!!!!!!!! i koniec -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabije cię jak go uśmiercisz !!! Ale super rozdział. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. http://opowiada-nia.blogspot.com/ Zapraszam na mojego nowego bloga !!! :D Czekam na komentarze ")

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty zła, Ty okropna... Jak Ty możesz uśmiercać Peete?! Nie lubię go, ale nie możesz tego zrobić, rozumiesz? Jeśli on umrze to najpierw Cię znajdę,a potem osobiście Cię zatłukę. Więc lepiej dla Ciebie żeby on przeżył.

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń
  8. niedawno terafiłam na ten blog i jest po prostu super jak chcesz to wpadaj do mnie sla je dopiero zaczynam http://katnisspeetadalszelosy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno, naprawdę niedawno trafiłam na ten blog i żałuje, że nie jestem od początku. Nie w sumie nie żałuje. Teraz mam jak jakiś VIP od razu kilkanaście rozdziałów bez oczekiwania :)
    A teraz? Teraz umieram z zniecierpliwienia! I to w takim momencie, prych! Będziesz odpowiadać za śmierć, a czytając komentarze to chyba nie tylko moją jak nie długo nie będzie n/n :P
    Niecierpliwie czekam!

    OdpowiedzUsuń