poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 31 Godzina Czarów cz.2

   Dedyk dla Niezgodnej Heroski :)
INTERNET WRÓCIŁ *.* A za powstanie tego rozdziału jestem wdzięczna mojemu katarowi, który przytrzymał mnie dziś w domu :/ Mam nadzieję,że jeszcze gdzieś tu jesteście :c Przepraszam,że mnie tak długo nie było. I przepraszam za ewentualne literówki, ale ostatnio psuje mi się wzrok i jeszcze przez te choróbsko jakoś gorzej myślę...
Mam też dla was ankietę! :) Na FP stronki pojawiła się już dawno, ale i tak ją tutaj wstawię :) Bardzo proszę o udział, jest krótsza od poprzedniej:<KLIK>


      Nie chciałam wracać do Peety. Nic mnie już tam nie ciągnęło, jak gdyby wygasło całe przyciąganie, jakie odczuwałam jeszcze tak niedawno. Co miałam tam zastać? Albo zmarłego albo umierającego. Żadna z tych opcji mi się nie podobała. Mimo to szybko się tam pojawiłam. Nie chodziło wcale o zimno na dworze, gdzie w rzeczywistości panował przyjemny dla skóry chłód, ani o komary, chociaż te akurat bombardowały mnie od stóp do głów. Coś kazało mi tam po prostu pójść.
          Kiedy tam weszłam, serce Peety kończyło już swoja pracę. Dźwięki stawały się coraz częstsze i wyższe, jednak nikt tu nie przychodził. Każdy pielęgniarz i lekarz musiał wiedzieć,że to już ostateczny koniec. Mimo to starałam się jak najmniej razy wymawiać to słowo, ponieważ każdy z tych momentów był jak ogromny wybuch wewnątrz mojej czaszki, z którego odłamki boleśnie wżynały się w kości głowy, pozostawiając za sobą cierpienie, bolesną gorycz w ustach i łzy w oczach, przesłaniające,lecz pozostawiające taką samą, tą straszną rzeczywistość. Miałam ochotę wyć na dworze do bezdusznego, pustego księżyca, równie samotnego i niezrozumianego jak ja w tamtej chwili. Tylko tyle. Nic więcej.
           Dlatego też z największym trudem usiadłam na skraju łóżka. Zaczęłam powoli głaskać jego miękkie, złote włosy, jednocześnie odgarniając je z twarzy. Kciukiem przesuwałam raz po raz po jego zimnym, jak lodowata woda zimą w rzece, policzku. I czekałam.
           Mimowolnie wspominałam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze słów, które wyrzucałam z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
-Na co było to wszystko? Zostałam twoją sojuszniczką,gdy odnalazłam cię trawionego gorączką pod mułem. Zaopiekowałam się tobą i udawałam twoją ukochaną. Byłam przy tobie, zaryzykowałam życie, aby zdobyć cenne lekarstwo na posocznicę. Razem polowaliśmy na Cato. Poświęciłam ostatnią strzałę,żeby podtrzymać cię przy życiu jeszcze jedną noc. Byłam blisko ciebie. Uciekłam się do podstępu, abyśmy mogli uciec z tej cholernej areny...
Zamilkłam, ale tylko po to,żeby wziąć oddech i móc kontynuować ten dziwny monolog.
-Areny, na którą znów trafiliśmy. Byłam gotowa oddać za ciebie życie. Kiedy zostałeś osaczony...znienawidziłam cię, ale i to nie trwało nie długo. Nie byłam w stanie cię zabić, gdy ty mogłeś to zrobić bez najmniejszego drgnienia powieką.
Otarłam oczy wierzchem dłoni. Nagle, nie wiedzieć czemu, moje serce zapałało wściekłością.
-I teraz po tym wszystkim masz tak po prostu odejść?! To nie tak miało się skończyć, to nie tak miało wyglądać, to nie tak miało być! Dlaczego nie możemy tak po prostu razem dzielić resztę życia?!-do tej pory mówiłam normalnym tonem głosu, jednak potem wszystko krzyczałam.-Mówiłeś zawsze! ZAWSZE! To chyba jakaś obietnica, prawda?! Miałeś być zawsze przy mnie i nigdy mnie już nie opuścić! A teraz po prostu sobie idziesz! Jesteś kłamcą! KŁAMCĄ!
Gwałtownie złapałam się za włosy i mocno szarpnęłam, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Zaczęłam kołysać się w przód i w tył, lecz nawet to nie powstrzymało mnie od gwałtownego szlochu.
-Po prostu mnie nie zostawiaj och proszę nie zostawiaj mnie samej proszę nie rób mi tego nie kolejny raz Peeta proszę zostań mną-szeptałam szybko, co przerwał głośny dźwięk maszyny, monitorującej pracę jego serca.
Koniec.
Właśnie w tej chwili.
Już ostateczny.
Położyłam głowę na jego piersi, jednak nie słyszałam już bicia serca. Wiedziałam,że zaraz pewnie przyjdzie jakiś lekarz lub pielęgniarka, którzy każą mi go opuścić. Ja jednak nie będę chciała tego zrobić, pojawi się ochroniarz i odbiorą mi go siłą. Byłam tak przewidywalna.
Rozmyślałam, gdy usłyszałam jak maszyna monitorująca jego serce znów szaleje i zaczyna wydawać gwałtowne, krótkie dźwięki. Zignorowałam je, bo, mówiąc szczerze, nie wiedziałam co to dokładnie znaczy, a resztki nadziei już dawno mnie opuściły. Przymknęłam powieki i znów zaczęłam przyglądać się mojemu położeniu. Byłam sama. Po powrocie do Dwunastego Dystryktu czekałyby tylko na mnie dwa puste domu i Jaskier, który pałętał się pewnie gdzieś po lesie, gdzie uciekł po tym pamiętnym dniu chwilowego rozejmu.
-Peeta proszę wróć nie obchodzi mnie gdzie teraz już możesz być ale po prostu wróć nie zostawiaj mnie gdy cię tak bardzo potrzebuję wróć proszę proszę proszę zostań ze mną błągam-szeptałam, a mój zapłakany głos tłumił lekko materiał jego koszuli.
Nagle poczułam delikatny ruch, usłyszałam szelest. Miałam niezachwianą wręcz pewność,że to Doktor Fellows. Nie dotarł do mnie jednak dźwięk otwieranych drzwi...chociaż nie było to takie dziwne, biorąc pod uwagę iż byłam zagubiona we własnej duszy. Nawet, gdy poczułam, jak ktoś mnie obejmuje, miałam wrażenie,że to Doktor, który próbuje mnie po przyjacielsku pocieszyć. Tym większy szok odczułam, gdy usłyszałam cichą odpowiedź na moje wezwanie:
-Zawsze.
Gwałtownie poderwałam głowę i spojrzałam prosto w błękitne oczy Peety. Przeżywałam tyle emocji na raz, że nie byłam w stanie zidentyfikować żadnej z nich. Położyłam dłonie na jego policzkach i mocno pocałowałam. Czułam go, jego ciepło, jego miękkie usta, jego oddech. Kiedy odsunęłam się w końcu od niego, znów krzyczałam.
-To był okropne! Nie wierzę,że mogłeś mi to zrobić! Już nigdy nie pozwolę ci odejść, nawet na sekundę, rozumiesz? Już nigdy mnie nie zostawisz, jasne?!
Jego uśmiech jeszcze bardziej mnie zdenerwował, ale uspokoiłam się, gdy skinął głową i odpowiedział:
-Obiecuję.
Tym razem to on mnie pocałował.

I co? :D Podobał się rozdział? Czekam na wasze komy. Może przynajmniej raz od kilku rozdziałów nie pojawią się tam groźby śmierci XD

17 komentarzy:

  1. kocham cie i tego bloga <3 lepiej go nie usmiercaj ! XD
    SAmanta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przecudowny, przepiękny i w ogóle prze <3
    Aż brak mi słów.

    (Dawniej Mrs.Mellark)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezusie! <3 <3 Umieram, tak jak Peeta miał <3
    Jezusie! <3 Kocham. <3
    Błędy są, ale mam to gdzieś xDD
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. On żyje! I tak ma być. Liczę na następny i dłuższy rozdział. Inie psuj już internetów, dobra? Bo znowu się zgubię. I będzie mi smutno.
    Weny i ściski!
    Zdrowiej (albo nie i pisz!)

    OdpowiedzUsuń
  5. bfgigidrtbig <3!!! on żyje! :')))))))))))))))))))))) jezus stracha mi narobiłaś XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Alleluja !!! Boże miałam ochotę cie zabić ! Omal się nie poryczałam.Jakbyś zabiła Pette zabiłabym ! :D
    Rozdział cudo ! Czekam na kolejny ! :*
    Dużo weny i żelków życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna notka . Czekałam i sie doczekałam.... Czekamy na więcej

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz wielkie szczęście, że Peeta przeżył! Już szykowałam kuszę na ciebie Xd
    Rozdział jest przeeeeecuuuuuudoooownnnnnyyyyy!
    Najlepsze w nim jest to, że on przeżył! To było takie 'Puuuff' Niby zginął, a jednak przeżył. Dlatego takie 'Puuuff' Xd
    Jak się kochana czujesz? Ostatnio było coś dużo przeziębień. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz :)
    Weny Ci życzę i duuużo zdrowia!
    Do cudownego następnego! ;*


    Tosia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie słabo się czuję :c Ciongle mi musk zamóla ;_; Ale nie ma tego złego :D Mam trochę czasu dla siebie siedząc w domu >.< I przeszłam z konkursu przedmiotowego z języka polskiego :D

      Usuń
  9. Ha ha ha , wiedziałam <3 *.* jejciu !
    Peeta MUSIAŁ przeżyć ! : 3 3 3
    Współczuje Ci z powodu choroby ;ccc
    W komie pod poprzednim rozdziałem pisałam, że czytając bloga ani razu nie miałam zamiaru Cię zabić, pewnie dlatego,że kiedy go znalazłam było już sporo rozdziałów i nie odczuwałam bólu oczekiwania... teraz jednak... aaa myślałam, że padnę ! w takim momencie ! Zabiję Twój internet ! X.x!

    Życzę duuużo zdrowia i wgl wgl ; ) ) )
    Pozdrawiam :
    ~ Ringeril =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  10. ROZDZIAŁ OGÓLNIE MEGA I O JESUU ;-;
    ale jedno pytanko:
    czasem przez całą wypowiedź brakowało przecinków, ale to przez to, że Katniss jakby mówiła na jednym wdechu, prawda? 8) bo nie jestem pewna ;~;

    życzę weny,
    obyś znów nie zepsuła internetu XD

    OdpowiedzUsuń
  11. wiedziałam, że go nie zabijesz....... ale i tak cię nienawidzę za te wszystkie rozdziały, w których straszyłaś nas jego śmiercią ;c czekam na kolejny *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj z tej strony dziewczyna od Zwiastuna. Zwiastun już jest ;)
    http://czarodziejskiezwiastuny-odlot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć !
    Trafiłam na Twojego bloga z pewnym niedosytem po przeczytaniu Kosogłosa. Powiem szczerze, że w 100 % sprawiałaś, że stałam się tak syta, że powoli mój brzuch się powiększa ! Genialnie prowadzona akcja, cudowne napięcie, niespodzianki idealnie wplecione ! Naprawdę masz dziewczyno smak i talent !
    Szablon jest cudowny, oddaje charakter bloga !
    Wspaniale !
    Czekam na nowy rozdział ze niecierpliwością !
    Layls

    OdpowiedzUsuń