sobota, 1 marca 2014

Rozdział 16 Wywiady

Niestety, ale data publikacja następnej notki nie jest znana :( Przewiduję ją na przyszły tydzień.
Dedyk dla Pani Mulder :3

Dni do Igrzysk mijały mi bardzo szybko i niemalże wszystkie były identycznie. Rano wstawałam, brałam prysznic, ubierałam się i jadłam śniadanie w towarzystwie moich trybutów, Effie Trinket, która próbowała mnie rozweselić na wszelkie możliwe sposoby, i awoksów, jak zwykle milczących, co oczywiście nie było zależne od nich. W czasie porannego posiłku wygłaszałam puste rady na temat survivalu i odpowiadałam na pytania. Pierwszego dnia po wizycie u Peety Victoria zapytała mnie:
-Co mamy ćwiczyć na szkoleniu?
Jej delikatny i dźwięczny głos pasował do zabójczyni jak sukienka do mężczyzny. Drgnęłam, akurat grzebałam łyżką w płatkach. Podniosłam powoli oczy, nabrałam powietrza do klatki piersiowej, która wydawała się być niezwykle pusta bez serca, zostawionego przeze mnie gdzieś na drugim końcu miasta, i przemówiłam monotonnym głosem:
-Victorio, trzymaj się z daleka bieżni i stanowiska łuczniczego. A ty Adam ani mi się waż podejść od miejsca do rzucania noży, podnoszenia ciężarów i nie trać czasu na rozpoznawanie jadalnych roślin. Jesteście sojusznikami zatem rozdzielcie się, aby umieć jak najwięcej. Ty Vicki naucz się pleść węzły i koszyki, masz drobne palce, więc powinno ci świetnie iść, a także skubnij nieco wiedzy o zastawianiu sideł. A ty, Adam, poćwicz rozpalanie ognisk i budowanie szałasów. I oboje ćwiczcie kamuflaż.
Ta nagła przemowa wydawała mi się być bardzo nienaturalna. Potem od razu wróciłam do mieszania i rozgniatania płatków. W rzeczywistości nie zamierzałam tego nawet tknąć.
                                                                        *    *    *
Kolejne dni przynosiły miłe postępy. Moi trybuci umieli coraz więcej i więcej. Obydwoje dostali po jedenaście punktów za indywidualne pokazy. Byłam z nich dumna. Tylko jeden fakt nie pozwalał mi spokojnie zasnąć. Jedno z nich będzie musiało w końcu zabić drugie.
Znużona oglądałam wywiady z Caesarem, który dzisiaj miał włosy, powieki i usta w kolorze mocnego fioletu. To jedyne na czym znały się Kapitolińskie dzieci. Rozmawianie. W końcu nadeszła kolej na moich trybutów. Jako, że pochodziłam z dwunastki, zostały zaprezentowane jako ostatnie. Na scenie pojawiła się Victoria. Wyglądała...pięknie. Miała na sobie piękną, fioletową sukienkę, na ramiączkach, pomiędzy którymi znajdowało się wcięcie aż do połowy brzucha. Pięknie eksponowało ono figurę dziewczyny. Dopiero teraz było widać, jak bardzo jest śliczna. Miała średniej wielkości biust i dość spore wcięcie w talii. Spod wcięcia cienkiego i długiego wcięcia u dołu sukienki widać było długą nogę. Twarz również świetnie się prezentowała. Włosy zostały upięte do góry, co podkreślało długą, łabędzią szyję. Delikatny makijaż zasłaniał niedoskonałości i uwydatnił zalety. Victoria powoli podeszła co Caesara, delikatnie poruszając biodrami. Z uznaniem pokiwałam głową. Kto by pomyślał! Effie umie zdziałać cuda. Jeszcze dwa dni temu ta dziewczynka kojarzyła mi się wyłącznie ze sportowymi ubraniami, żartami i luzem. A dziś? Zmieniła się w prawdziwą kobietę. W dodatku pewną siebie, o magnetyzującym spojrzeniu.
Caesar rozpoczął swój wywiad.
-Victorio, pozwolę sobie zauważyć, że wyglądasz dziś olśniewająco-powiedział prowadzący, kiwając powoli głową. Trybutka uśmiechnęła się.
-Dziękuję. Natomiast ty, Caesarze, wyglądasz tak jak zawsze.
Publiczność wybuchła śmiechem. Także i ja rozluźniłam się.
-Rzeczywiście. Niewiele się zmieniłem przez te wszystkie lata. Powiedz mi, moja droga, jak zareagowałaś na wiadomość o Igrzyskach z udziałem dzieci Kapitolu?-zapytał. Zadrżałam. Nagle poczucie winy zaatakowało mnie ze zdwojoną siłą.
-Szczerze? Nie przejęłam się. Mam parę asów w rękawie-odpowiedziała, uśmiechając się tajemniczo. Przypomniałam sobie Dożynki. Ta dziewczyna wcale nie wyglądała wtedy na przerażoną. Była poważna i pewnie wkroczyła na scenę. Czy to dlatego, że zdawała sobie sprawę ze swoich umiejętności i przewagi nad innymi? A może decydującym czynnikiem okazała się jej odwaga? Albo jedno i drugie.
-Czy to właśnie te asy zadecydowały o twojej jedenastce?-zapytał Caesar. Wyczułam jak publiczność wstrzymuje oddech. Każdy komentarz na temat umiejętności trybutów zawsze wzbudzał zaciekawienie.
-I tak i nie. Owszem, okazały się pomocne, ale podejrzewam, że decydujący okazał się mój urok osobisty-odpowiedziała. Zdziwiło mnie, jak pewnie Victoria czuła się na scenie, z jaką łatwością zjednała sobie publiczność. Wprost nie można było oderwać od niej wzroku.
-Z pewnością-odpowiedział Caesar. I wtedy rozległ się brzęczyk.
Rozmowa dobiegła końca. Na scenę wkroczył Adam i również świetnie odpowiadał na pytania. Byłam z nich bardzo dumna.
                                                                        *   *   *
Tego dnia zasypiałam ze świadomością jednego. Jutro moi trybuci trafią na arenę. Wielokrotnie już omawiałam z nimi strategię. Są szybcy i odważni. Mają biec do Rogu, jedno ma asekurować drugie. To oni będą Zawodowcami tej gry, oni będą rozdawać wszystkie karty. Mają być szybcy i sprytni. Starałam się wszystkie moje myśli skupiać wokół Igrzysk i tego, co mogę jutro dostrzec na ekranach. Dlaczego jednak pewien blondyn ciągle wkradał mi się pod moje zamknięte już powieki?

15 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział! :) Nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję, że dodasz go jak najszybciej ;) Życzę weny, duuuuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział ale więcej Peetniss poproszę ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :)
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie też z perspektywy Peety :D

    OdpowiedzUsuń
  4. I kolejny niesamowity rozdział.Wiesz,mogłabyś się podzielić talentem :P Będę czekać z niecierpliwością na następny rozdział,ale pamiętaj,że jeśli mamy czekać aż tydzień to niech to będzie chociaż dłuuugi rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny! Nie mogę się doczekać następnego! <3 OEMDŻI! Ale jestem podekscytowanaaa! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale piszesz, czasami mam wrażenie, ze to oficjalna kontynuacja, a po drugiej stronie siedzi pani Collins ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Och ,dziękuję za dedykację <3 <3 Także już komentuję : rozdział przecudowny , Wciągająca fabuła i wgl. Czekam na następny . I jeszcze raz dzięki za dedyk ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty łamiesz nasze serca pisząc tak krótko, naprawdę :c Cudo, brakuje mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh,kolejny wspaniały rozdział ! Już nie mogę się doczekać jak Vic i Adam wkroczą na arenę :3 Znając Ciebie na pewno coś świetnego wymyślisz ♥ Niecierpliwie czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział, z resztą jak każdy, boskii!!
    Ty nie wiesz jak ci zazdroszczę talentu!! Jesteś po prostu genialna! ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę cudowne opowiadanie! masz świetny styl pisania i kocham wszystkie twoje opisy, nie mogę doczekać się następnego rozdziału, oby tak dalej! dużo weny życzę <3
    jak miałabyś czas to zapraszam na mojego bloga o igrzyskach www.naekranachwpanem.blogspot.com chciałabym znać twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie... TO już KONIEC?! ;C Pisz jak najszybciej... I powodzenia w szkole! :* <3 Już się nmg doczkać kolejnego rozdziału... ^^ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Parę dni bez internetu a tu taka niespodzianka! Strasznie tęskniłam za Twoim blogiem <3 pisz kolejny rozdziałek! I rozumiem Katniss też już tęsknię za naszym blondynem :( a notka z jego perspektywy była genialna!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow te dzieciaki sąintrygujące naprwde myślisz jak colinss

    OdpowiedzUsuń