sobota, 29 marca 2014

Rozdzial 22 Jezioro

Hejo :> Z ankiety wynika, ze chcecie czytac przede wszystkim o Katniss i Peecie. Coz...przez nastepne kilka rozdzialow mam zamiar rozwinac nieco watek Victorii i Adama ;) Ale obiecuje wam, ze potem dostaniecie mnostwo rozdzialow pelnych romantycznego Peeniss :) Dobrze? :D
Rozdzial dedykowany Adriannie Glince
Zapraszam do czytania :)

        Ziewnęłam przeciągle i zakryłam sobie odruchowo usta dłonią. Effie pogroziła mi palcem.
-Maniery!
Pokiwałam głową, udając zrozumienie tej uwagi, i zamieszałam swoja kawę. Nie lubiłam tego napoju, ale wtedy nie mogłam go sobie odmówić. Byłam ledwo żywa. Poprzedniego dnia bardzo pozno wrocilam ze szpitala, a potem dlugo nie moglam zasnac. Po ostatnich obliczeniach, ktore ze wzgledu na moje zmeczenie trwaly okolo kwadransa, wychodzilo na to, iz spalam zaledwie cztery godziny. Nie wplywalo to na mnie dobrze. Bolala mnie glowa, swiat wirowal pod moimi stopami. Slabo slyszalam to, co sie do mnie mowilo, a kiedy otwieralam oczy, barwy wokol mnie zlewaly sie w wielkie, ciezkie do rozroznienia plamy.
-Katniss, dobrze sie czujesz?-zapytala Effie. Rozchylilam lekko powieki. Dzis miala na sobie fioletowo-zielona sukienke i bizuterie w geometryczne wzory.
-Tak, a co?
Trinket rozesmiala sie lekko, odslaniajac idealnie biale zeby. Mimowolnie zaczelam sie zastanawiac, dlaczego jest samotna. Przeciez na pewno znalazlby sie dla niej jakis mezczyzna w Kapitolu. Effie nie jest brzydka, za to kulturalna i mila Czasem nieco denerwujaca, ale kazdy ma wady, prawda?
-Ach,o nic. Po prostu wlasnie mieszasz swoja kawe nozem, a przed chwila dosypalas do niej soli zamiast cukru.
Zerknelam na swoja filizanke. Wyjelam sztuciec i pociagnelam dlugi lyk. Napoj okropnie smakowal, ale i tak go wypilam. Zaraz musialam znalezc sie na trybunie dla sponsorow i mentorow, a jeszcze nawet nie wzielam prysznica. Teoretycznie moglabym pojsc o dowolnej godzinie, ale ludzie zbierali sie tam juz o piatej rano, czyli za godzine. Podnioslam sie ospale i powoli poszlam w strone lazienki.
                                                                       *   *   *
         Godzine i dwie kawy pozniej znajdowalam sie na trybunie. Zaciekawiona wpatrywalam sie w ekran. Adam ciagle niosl Victorie na rekach. Tej nocy chyba w ogole nie spal. Nie spodziewalam sie z jego strony takiego oddania dla sojuszniczki. Fiolkowe oczy spogladaly to na droge, to na zakrwawiona, spiaca dziewczyne. Zauwazylam,ze niebo na arenie zaczelo powoli rozowiec. Zwiastowalo to wschod slonca. Usmiechnelam sie. Pierwsza noc za nimi.
         Nagle Adam przystanal. Rozejrzal sie czujnie dookola, co wzbudzilo moje przerazenie. Co uslyszal? Czyzby jakas grupa trybutow? Jednak po chwili moglam sie juz uspokoic. To byl szum wody. Chlopak usmiechnal sie i przyspieszyl. W koncu dotarl nad niewielkie jezioro. Podszedl do brzegu i ulozyl delikatnie Victorie na zlocistym piasku. Z plecaka wyjal pusta butelke i jodyne. Szybko przygotowal napoj, ktory odlozyl na bok. Potem usiadl obok dziewczyny. Wpatrywal sie w nia bardzo, bardzo dlugo. Wzbudzilo to moja czujnosc. Dokladnie w taki sam sposob patrzyl na mnie Peeta, gdy zastal mnie w kuchni czuwajaca przy rannym przyjacielu. To spojrzenie pelne bolu i tesknoty...Nie mozna go bylo pomylic z niczym innym. Hmmm...zauwazylam, ze Adam i Victoria sa w pewien sposob zwiazani ze soba. To w koncu nic dziwnego. Jednak ciekawilo mnie, dlaczego po prostu nie porozmawiaja o tym ze soba. Jesli obydwoje czuja to samo, to przeciez powinni byc razem. Dla mnie istnialo tylko jedno rozwiazanie tej zagadki. Cos musialo wydarzyc sie w ich przeszlosci. To z pewnoscia zawarzylo na ich dalszym zyciu. Pytanie tylko-co?
          Adam nachylil sie nad Victoria i delikatnie zalozyl jej kosmyk wlosow za ucho. A potem zawolal cicho jej imie. Dziewczyno zacisnela mocno powieki i skrzywila sie lekko, gdy delikatnie poruszyla sie. Potem otworzyla oczy.
-Co sie stalo?-zapytala sennym glosem.
-Udalo nam sie znalezc wode-wyszeptal Adam. Victoria poruszyla glowa. Jej spojrzenie zatrzymalo sie na krysztalowej tafli . Dokladnie w tym samym momencie slonce zaczelo wschodzic. Ognista kula sprawila, ze cale jezioro na chwile stalo sie biale. Nastepnie biel ustapila miejsca zlotu, by na koncu przemienic sie w delikatna mieszanke rozu i pomaranczu. Vickie usmiechnela sie lekko i wziela gleboki, nieco swiszcacy oddech. Adam wpatrywal sie w nia jak urzeczony. Nic dziwnego. Jej wlosy mialy teraz barwe wschodzacego slonca, a skora zdawala sie mienic. Dziewczyna sprobowala sie lekko podniesc. Uniosla nieco prawa reke, oparla lokiec o ziemie...i krzyknela z bolu. Wszystkie rany od razu sie rozwarly, krew znow trysnela na i tak czerwone juz ubranie. Dziewczyna opadla na plecy, ciezko dyszac. Adam zlapal ja za reke. Wygladalo na to,ze kompletnie nie wiedzial, co robic.
-Vickie, nie ruszaj sie. Nie powinnas, rozumiesz?-zapytal. Ona lekko kiwnela glowa.-Dobra, to teraz zajme sie twoimi ranami.
Kurtka byla cala zakrwawiona, poza tym na razie na arenie panowala dosc wysoka temperatura. Zdjal ja wiec z Victorii. Rzucil tez na bok swoja wlasna. Teraz dostrzeglam,ze kazdy zawodnik dostal rowniez bezowy golf. Moja uwage zwrocily noze zatkniete za pas Adam. Usmiechnelam sie. Swietnie. Stala czujnosc.
Chlopak musial sie niezle nagimnastykowac, aby zdjac z dziewczyny takze golf. Victoria robila sie coraz bledsza. Ponad to co chwila zaciskala zeby, aby nie krzyczec z bolu. Wspolczulam jej. To byl dopiero drugi dzien Igrzysk, a ona juz trwala jedna noga w grobie.
Pod golfem dziewczyna miala biala koszulke na ramiaczkach. Nawet na tej czesci odziezy pojawily sie lekkie zadrapania od noza. Chlopak, ktory chcial ja zabic, postaral sie. Zeby obejrzec rany w pelnej krasie, Adam musialby jeszcze zdjac koszulke. Mimowolnie sie usmiechnelam. Zdawalam sobie sprawe, ze to nie chwila na smiech, ale sytuacja tak na mnie dzialala.
-Czy uzyjesz na mnie niecenzuralnych slow, jesli zdejme z ciebie podkoszulek?-zapytal chlopak, lekko uwodzicielskim glosem. Pomimo mojego usmiechu, poczulam uklucie w sercu. Adam zachowywal sie podobnie jak Finnick.
-Tak, zaczne krzyczec i miotac sie-mruknela Victoria i usmiechnela sie. Chlopak delikatnie oparl ja o glaz nad brzegiem i zdjal z niej podkoszulek. Dopiero teraz mogl w pelni obejrzec rany dziewczyny. A bylo ich mnostwo. Bez slowa zabral sie do leczenia.. Wyjal z plecaka apteczki. Victoria prawie caly czas sie krzywila,ale nic nie mowila. Po kilkunastu minutach rany wygladaly juz duzo lepiej. Dziewczyna podziekowala Adamowi, ale on stwierdzil, iz to tylko nic takiego. Usmiechnelam sie do siebie. Milo bylo patrzec na te dwojke. Wiele zdawalo sie ich laczyc.
                                                                              *   *   *
W koncu nastal wieczor. Zbieralam sie juz do wyjscia z lozy. Bylam szczesliwa. Moi trybuci doskonale sobie radzili z przeciwnosciami losu. Wyszli zwyciesko z tej trudnosci, ktora zgotowal im los. Lepiej byc nie moglo.
Zerknelam na ekran. Victoria miala sie juz duzo lepiej. Zarumienily sie jej policzki, znikla chorobliwa bladosc skory. Ponad to mogla juz wstawac i chodzic. Samodzielnie zjadla kolacje. W pewnym momencie Adam zapytal:
-Vicki...a tu umiesz plywac?
Ona spojrzala na niego zdumiona.
-Oczywiscie. Czekaj...co ty knujesz?-spojrzala na niego z pojdejrzliwa mina. On usmiechnal sie figlarnie.
-A to-nim zdazyla zareagowac porwal ja na rece i pobiegl w strone wody. Dziewczyna glosno pisnela, gdy Adam wrzucil ja do wody. Chlopak usmiechniety wpatrywal sie w tafle. Jednak Vicki nie wynurzala sie. Adam zbladl i szybko skoczyl do wody. Zatrzymal sie w miejscu, w ktorym dziewczyna wpadla pod powierzchnie. Rozgladal sie nerwowo, gdy nagle cos szarpnelo go za nogi i wciagnelo w odmety. Po chwili oboje wynurzyli sie i nie mogli przestac sie smiac. Wspolnie plywali, gonili sie, nurkowali. Postanowili przestac dopiero wtedy, gdy powietrze stalo sie lodowate. Oboje wyszli na piasek. Juz mialam wyjsc z trybuny, ale cos mnie zatrzymalo. Adam tez to dostrzegl. Obydwoje przerazilismy sie niemalze w tej samej chwili.
Cale cialo Victorii pokrywaly male, czarne istotki.

Koncowka pisana na szybko, prosze o wyrozumialosc. ;-; Licze na wasze komy :*

14 komentarzy:

  1. Hmm... Nie chciałabym być złośliwa, ani nic, ale doszukałam się tutaj kilku błędów logicznych.
    1. Szum wody w jeziorze? Niemożliwe - w jeziorze woda stoi, musiałaby to być rzeka czy morze, by coś usłyszał. Albo fontanna.
    2. Może się nie znam, ale zdaje mi się, że rany nie pękają tak szybko i na trzy, cztery. A jak już pękną, to jednak trochę czasu zajmuje jak czerwona posoka zaleje wszystko dookoła, a (w tym przypadku) dziewczyna poczuje znaczne osłabienie.
    3. Nurkowanie w jeziorze, tuż po tym, jak ledwo co mogła się na łokciu podnieść? Nie będę w to przeczyć, po prostu radzę się zastanowić.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten szum do rzeczywiście kłopot...ale reszta jest wykonana specjalnie. Adam zdobył w Rogu lekarstwa,dzięki którym rany zasklepiły się w ciągu kilku godzin. Natomiast rany otworzyły się bardzo szybko...ponieważ tak miało być :> Ale ogólnie rozdział ci się podoba?

      Usuń
    2. Tak, podoba mi się jednak radzę ci zwracać na takie małe, upierdliwe szczególiki uwagę, bo wtedy po prostu się lepiej czyta :)

      Usuń
  2. Jak tam dla mnie rodział GENIALNY. Definitywnie czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu <3 Nareszcie rozdział o Vicki i Adamie *o* Z niecierpliwością czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku nareszcie nowy rozdział! Mam cię zabić, że konczysz w takich momentach??? Nie wiesz, że żartuje. Cudowny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego!! Czekam z niecierpliwieniem.
    DUŻO WENY ŻYCZĘ
    Ps. Zapraszam na mojego bloga http://normalnaczynienormalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie coś o naszych trybutach! Ja tam wolę ich niż Petniss :P No ale cóż...rozdział fajny, lecz trochę krótki ;( I nie wolno Co kończyć w takich momentach, rozumiesz!? xD Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny, cudowny, cudowny!! *,*
    Czekałam na powrót do Adama i Vicki c:
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥
    Pozdrawiam i życzę weny. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mhm... Czy dobrze myślę co to twoja małe stworki? xD
    Rozdział genialny <3
    Weź skończ to dobrze, co? :)
    Ceny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mhm... Czy dobrze myślę co to twoja małe stworki? xD
    Rozdział genialny <3
    Weź skończ to dobrze, co? :)
    Ceny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mhm... Czy dobrze myślę co to twoja małe stworki? xD
    Rozdział genialny <3
    Weź skończ to dobrze, co? :)
    Ceny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. *o* meega ciekawy rozdział! mam nadzieję, że te małe czarne istotki to nie będzie nic ohydnego ani niebezpiecznego. I dlaczego wszystko co złe przytrafia się akurat Victorii?! Czekam nn :) Weny ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu skończyłaś w najgorszym momencie. Kiedy dodasz następny rozdział ? Czekam ze zniecierpliwieniem:-):-P<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo dziękuję za dedyk <3 nie spodziewałam się tak szybko nowego rozdziału, a tu wchodzę a tu już od paru dni czekała na mnie niespodzianka :3 rozdział świetny :* tylko czemu taki krótki? :( czekam z niecierpliwością na nowy i oczywiście na Peetniss :D

    OdpowiedzUsuń