piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdzial 26

Mogłabym wam dziękować za piękne życzenia Wielkanocne, ale wiem,ze najlepszym podziękowaniem będzie nowy rozdział :D Żeby nie było, miałam go dodać wcześniej, ale...wywieźli mnie silą do rodziny ;-;
Nie miałam żadnych szans. Brak internetu...nie, nie jestem nawet w stanie o tym mówić :( A wczoraj miałam imprezę...
Rozdział jest dedykowany Meg Black, która bardzo chciała więcej areny ;-)
Słuchajcie, ta notka wpłynie na wiele przyszłych notek. Jest być może najważniejszym rozdziałem od czasu ataku Peety i wyjaśnienia jego choroby!
Jak coś to wyjaśniam tez inna sprawę-ten rozdział jest ważny, wiec postarałam się o choć trochę polskich znaków. Chociaż przy końcówce. Ale nie gwarantuje,ze następny rozdział tez będzie je mieć :/


Nie wiem, co było dla mnie bardziej dziwne. To, że ta chmura posiadała ten niezwykły, zielony odcień, kojarzący się z kwasem, czy to,że poruszała się za moimi podopiecznymi. Dopasowywała prędkość do tempa ich poruszania się. Starała się nie przyspieszac, aby nie minac moich trybutow, ale tez nie wlec sie, aby ich nie zgubic. Znajdowala sie dokladnie nad nimi, w ogole nie probowala ,,rozgladac sie'' za innymi zawodnikami. Tak jakby zostala w nich wymierzona.
Victoria pierwsza cos wyczula. Nie potrafilam stwierdzic, czy bylo to spowodowane jakims przeczuciem, czujnoscia, intuicja, zapachem lub cieniem na ziemi, ale spojrzala w gore i wszystko stalo sie dla niej jasne. Zamarla, jej usta przybraly ksztalt idealnej litery ,,O''.
-Adam...-wyszeptala. Chlopak skierował na nia spojrzenie fiolkowych oczu.
-Slucham?-zapytal. Vickie, nie mogac wypowiedziec zadnego juz slowa, wskazala palcem w gore. Chlopak powedrowal spojrzeniem w tym kierunku, a wtedy chmura rozblysla zielonym blaskiem. Wokol moich podopiecznych powietrze niebezpiecznie zadrzalo, ich cieple ubrania zaczely strzelac iskrami, wlosy naelektryzowaly sie.
-Padnij!-krzyknela Victoria, aby przekrzyczec nadciagajcy grzmot. Zdazyla w ostatniej chwili. Kilka metrow obok nich uderzyla blyskawica. Wielka, zlota, dluga i cienka. Adam i Vickie podniesli sie do pozycji siedzacych. Mieli problem ze zlapaniem oddechu. Siegneli z powrotem po swoje rzeczy. Wtem dziwna, zielona kropla spadla z chmury, unoszacej sie nad ich glowami, i dotknela ziemi tuz obok Victorii. Zabulgotala przerazliwie, zasyczala i wypalila dziure w glebie. Nagle wszystko dopasowalam. Jadowity kolor, ten oglos i dzialanie. To byl...
-KWAS!-krzyknela Victoria. Zlapala Adama za reke i pociagnela do biegu. Chmura pedzila za nimi, byla coraz blizej i blizej. Oni zas uciekali. Robili to jednak coraz wolniej, dopadalo ich zmeczenie. Kwas zblizal sie nieublagalnie. Musnal koniuszek plecaka dziewczyny. W koncu Vickie wskazala palcem na mala, kamienna jamke, jakis metr nad ziemia i z malym wejscie z przodu. Adam od razu zrozumial przeslanie. Zmienil kierunek i juz po chwili udalo im sie znalezc w tym schronieniu. Dalej jednak nie mogli sie uspokoic. Czy zraca substancja zniszczy skaly budujace ich kryjowke.
Victoria wpatrywala sie w otwor, przez ktory weszli, dziwnym, rozumiejacym wzrokiem. Nagle w mojej glowie pojawila sie mysle,ze moze...ona wie, dlaczego to wszystko ja spotyka. Jednoczescie przygryzala nerwowo warge, najwidoczniej analizujac sytuacje i zadajac sobie ostateczne pytania. W koncu, ze zdecydowanym wyrazem twarzy, uniosla dlon, kierujac ja wprost na kwasny deszcz. Adam zatrzymal ja, zanim to zrobila.
-Co ty do cholery wyrabiasz?-zapytal zdumiony. Ona usmiechnela sie smutno. Nie patrzyla mu w oczy.
-Zaufaj mi.
-Co?
Uniosla lekko wzrok, patrzac prosto w jego oczy. Jeszcze nie widzialam jej w takim stanie.
-Po prostu zaufaj. Musze sprawdzic cos bardzo waznego. Po prostu zaufaj.
Zdawala sie doskonale wiedziec, co robi. Nagle przypomnialam sobie cos innego. Zanim razem z Peeta unieslismy rece, aby polknac trujace jagody, rowniez probowalam go do tego pomyslu przekonac. I tak samo prosilam go o troche zaufania. Czy moja prosba byla wtedy rownie desperackim, nienormalnym wrecz czynem? Czy wygladalam dla Peety tak samo jak Victoria dla Adama?
W koncu chlopak sie poddal. Zabral dlon, ale dalej nie odrywal wzroku od reki Victorii. Dziewczyna uniosla ja wyzej. Zarozowiona skora, idealne paznokcie w kszalcie owali...Kiedy na wierzch dloni upadly pierwsze krople zracego kwasu, rozlegl sie przerazliwy syk, a skora lekko zweglila sie pod wplywem samoistnie pieniacego sie plynu. Victoria zacisnela szczeke i mocno pochylila glowe, ale nie cofnela sie. Wytrzymala jeszcze chwile. Potem cofnęła sie delikatnie. Adam bez slowa podal jej butelke wody, aby mogla oplukac rane. Ona jednak odmówiła.
-Kwas jeszcze nie wchłonął sie w skore. Jesli teraz wymiesza sie z woda to tylko rozleje sie po reszcie dloni. A to pogorszy moja sytuacje-powiedziała twardo.
Adam pokiwal powoli glowa. Nie odpuscil jednak i podal Victorii apteczke. Zaczęła przeglądać jej zawartość zdrowa reka.
-Dlaczego to zrobilas?-zapytal. Nie mogl oderwać wzroku od jej rany.
-Spojrz. Przestało padać-powiedziała. Miala racje, deszcz ustal chwile po cofnieciu przez nia reki.-Musialam. Nie wiem, jak organizatorzy to zrobili, ale ten deszcz mial wyeliminowac mnie, a nie ciebie. Dlatego tez po zranieniu mnie mogli to skonczyc. Osiągnęli swój cel.
Wyjela w końcu bandaz i starannie owinęła nim rękę.
-Jak to? Czemu tylko ciebie?-zapytał w końcu Adam, zdziwiony do granic możliwości. Victoria westchnęła.
-Wiesz dlaczego tu jesteśmy, prawda? To nasza kara-zaczęła Victoria. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. Miała racje. Dzieci ukarane za przewinienia dorosłych.-Ty jesteś synem lekarza, który specjalizował się w procesie osaczania. To straszne,ale odbieramy to, na co zasłużyli członkowie naszych rodzin. Nikt nie chce nawet nas poznawać, zostajemy poddani niesłusznej ocenie na podstawie więzów krwi. A przecież najbliższych się nie wybiera-przerwała na chwilę aby wziąć oddech. Potem kontynuowała, ale jej wzrok stal się pusty, zamglony.-Wiesz,dlaczego byłam taka spokojna na Dożynkach? Wiedziałam,ze zostanę wylosowana. Od chwili oficjalnej zapowiedzi Igrzysk zdawałam sobie z tego sprawę. To było niemalże pewne-spuściła na moment wzrok. Gdy z powrotem go uniosła, spojrzała na Adama. Objęła kolana rękoma. Wydawała się być taka bezbronna, taka słaba.-Czemu ta chmura miała wyeliminować tylko mnie? Proste. Wnuczka Coriolanusa Snowa nie ma prawa wygrać...

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Wnuczka Snowa :o Czekam na kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ;o Warto było czekać na ten rozdział . Czekam na nowy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Osz ty! Nie spodziewałam się że Victoria to wnuczka Snowa... :O Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Łooooooooo, ale ma przechlapane ;oooooooooooooooooo

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za dedykację, wreszcie dużo areny.^_^ Z góry przepraszam za przekleństwo. xD

    ,,I tu to dojebałaś." - to było pierwsze, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu rozdziału. Victoria jako wnuczka Snowa. Tego to się totalnie nie spodziewałam. Nawet u Katniss będzie miała przerąbane. xD Adam w sumie też, jego ojciec osaczył Peetę. Ale się porobiło *.* Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału.♥

    OdpowiedzUsuń
  6. OMGFT! <3 Warto było czekać. OMGFT! <3
    Nigdy bym się nie spodziewała O.o
    BOSZKI! OMGFT! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wowwww <3 super <3 a Vickie powinna przemyć ranę zasadą xd chemia tak bardzo ;-; ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio XD? A skad ona wezmie myslo na arenie ;-; ?
      P.S Jaki masz teraz temat z chemii? Bo ja alkany ;)

      Usuń
    2. Niech Katniss jej wyśle 5%-owy roztwór wodorowęglanu sodu XD mamy sole: reakcje strąceniowe :P

      Usuń
    3. Ha, kiedy ja to miałam xD Jakieś...dwa-trzy miesiące temu. Biol chem druga gim pozdrawia ;)
      Już za późno na wysłanie tego. Kwas wsiąkł w skórę. Wiem coś o tym. Do niedawna musiałam smarować sobie po czole kwasem monochlorooctowym ;-;

      Usuń
    4. Współczuję :/ tak właśnie myślałam, że jesteś w II gim. ;p ja też, ale nie biol-chem, bo u nas nie ma takiego podziału, dopiero w liceum i tam właśnie pójdę na ten profil :)

      Usuń
  8. Wspaniały! Fantastyczny!
    Nie mogłam się doczekać powrotu na arene. I dzisiaj nawet myślałam o wnuczce Snowa, a tu taka niespodzianka! ;))
    Gdzieś z tydzień temu jak byłam na fb to weszłam w zabawę potterowską. To był chat pomiędzy Hermioną a Draco. I ty tam komentowałaś! Hahah miałam straszną podnietę! :333
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju ;-; Teraz sie boje cokolwiek na FB dodac ;-; Czuje sie sledzona XD
      Hmmm...a tak wlasciwie...to skad ty znasz moje imie i nazwisko ;) ? Bo nie pamietam, czy ja kiedys podawalam... O.o

      Usuń
    2. Była taka sama jak twoja nazwa ↑ czyli Carolina Szcześniak. No chyba, że źle rozumuję xd. Chciałam już odpowiedzieć na Twój komentarz, że kocham twoje opowiadanie, ale się powstrzymałam. XD

      Usuń
    3. No wiesz :c Mogłaś odpowiedzieć. Miło by mi było :c
      Dobrze rozumujesz. Przynajmniej tak myślę, bo podejrzewam,że nie ma wiele Carolin Szcześniak na facebooku :>

      Usuń
  9. :O Nawet nie umiem wymówić imienia Snowa xD było to wspomniane w książce? A rozdział cudowny ;* jak zwykle z resztą C:pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog jest wspaniały!
    Odkryłam go dwa dni temu. Nie mogłam się powstrzymać i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. Świetnie piszesz, czasami mam wrażenie, że porwałaś Suzanne Collins, nauczyłaś polskiego i kazałaś jej pisać xD
    A tak w ogóle to nie spodziewałam się, że Victoria będzie wnuczką Snowa (zaszalałaś) i proszę nie zabijaj Peety. Nie chodzi o żadne "Peetniss" tylko o to, że wtedy cała historia straci sens, no i oczywiście stracisz mnóstwo obserwatorów, bo ludzie uwielbiają "Peetniss".
    Grete
    PS Czyżby laureat lub finalista z polskiego w podstawówce lub nawet teraz? xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo! Jakie zmiany, jakie zwroty akcji! Czyli ją zabiją, a go osaczą w jakiś tam sposób...WOW! Ciekawie to wymyśliłaś;) Dobrze, że 'wywalczyłaś' polskie znaki w części rozdziału;)
    Rozdział extra, pozdrawiam =]

    OdpowiedzUsuń