poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Epilog

Zwykle epilogiem określa się ostatni fragment książki, który ją niejako zamyka. Epilog ma to do siebie, że rządzi się swoimi prawami. Autor może w nim zmienić postać, z punktu widzenia której opisuje historię, lub opisać wydarzenia niekoniecznie związane z akcją. 
Mój blog to tzw. fan fiction. Nie jest on moją książką, a jedynie kontynuacją bestsellerowych Igrzysk Śmierci. Nie mam zamiaru opisywać dalej raz napisanej historii, która zakończyła się w poprzednim rozdziale, ale, kurczę, nie wyobrażam sobie, by zatytułować tę notkę inaczej. 
Uznajmy więc, że zmiana rozmieszczenia tekstu na stronie uczyni z tego postu dostatecznie wyjątkowy fragment bloga, by zasłużył on na miano Epilogu.
Wielokrotnie już opisywałam, jak powstał ten blog, ale gwoli wspomnień napiszę tę historię raz jeszcze. Wszystko narodziło się w jednym zdaniu. Pierwszym zdaniu Prologu, które powstało w mojej głowie pewnego zimowego wieczora ponad półtora roku temu. To właśnie ono sprawiło, że napisałam też drugie zdanie, potem cały akapit. 
Przez 3 wahałam się nad założeniem bloga, ale ostatecznie zdecydowałam się to zrobić. Nie żałuję. Moje skromne dzieło przyjęło Waszą aprobatę, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Jako że jest to podsumowanie, pozwolę sobie wymienić osiągnięcia, które mogą świadczyć o sukcesie tej strony. 

1. Dawniej, gdy wpisywałam w google Peetniss Opowiadania mój blog nie pojawiał się nawet na pierwszej stronie. Teraz jest on pierwszym pojawiającym się wynikiem. Prawdopodobnie inny blog wkrótce go wyprze, ale miło jest mieć świadomość ulotnego tryumfu. 

2. Osiągnęłam bajkową liczbę komentarzy-940. Nie liczę, ile z tego stanowią moje odpowiedzi na Wasze wiadomości, ale z pewnością Waszych jest więcej :-)

3. Liczba wyświetleń przekroczyła wartość 162 tysięcy.

4. Mam aż 77 wspaniałych obserwatorów.

Udało mi się napisać aż 69 rozdziałów(licząc też Prolog), co samo w sobie stanowi dla mnie powód do dumy. Dawniej, gdy próbowałam napisać powieść, zacinałam się na drugim rozdziale. A teraz? 69 rozdziałów. To dla mnie bajeczny wręcz sukces. 
Wspominałam Wam o projekcie, który niedawno podjęłam. Otóż zabierałam się do napisania własnej książki. Ostatecznie mam już 13 stron w Open Office i chwilo się zacięłam, ale mam nadzieję, że wkrótce wrócę do prac. A jeśli nie, mam jeszcze drugi pomysł na książkę. Zobaczymy, co los przyniesie. 
Spodziewałam się, że będziecie mieć nieco więcej pytań odnośnie bloga, ale najwidoczniej lubicie żyć w tajemnicy :-) Tylko szkoda, bo naprawdę chciałam odpowiedzieć na jakieś zagadnienia związane z Victorią i Adamem.
Pojawiły się jednak dwa pytania, niezwiązane z tym tematem.

Czemu Katniss poroniła?
Cóż, to doskonałe pytanie! Z pewnością każdy z Was kojarzy ostatnie rozdziały Kosogłosa. Była tam mowa o tym, że, parafrazując, Katniss z urodzeniem dzieci czekała długo i zrobiła to głównie ze względu na Peetę, który ,,tak bardzo ich pragnął''.
Naprawdę mnie to zdziwiło. Fakt, Katniss wiele przeżyła, ale u boku ukochanej osoby z pewnością wkrótce udałoby się jej mentalnie z powrotem stanąć o własnych siłach. Dlaczego więc młoda, silna kobieta, która mogłaby chcieć zbudować życie na nowo, miała opory przed ciążą i wychowaniem własnego dziecka?
Ktoś mógłby powiedzieć, że Katniss przecież nie chciała mieć dziecka, ale to bujda. W rzeczywistości nasza bohaterka po prostu nie chciała zostać matką, która musiałaby patrzeć na śmierć swoich dzieci na arenie, bądź też przeżywać ze swoimi pociechami koszmaru życia w Panem.
Można z tego wnioskować, że Katniss była bardzo troskliwa, co tylko utwierdza nas w przekonaniu, że byłaby fantastyczną matką, jak to Peeta niegdyś zauważył. Stąd też, moim zdaniem, mógł istnieć tylko jeden powód. Katniss musiała doznać jakiegoś psychicznego lub fizycznego uszczerbku w tej materii. Inne rozwiązanie nie istniało.
A co sprawia, że kobiety boją się zajść w ciążę? Odpowiedź jest prosta.

Czy czytam jakieś blogi o Igrzyskach?
Staram się co jakiś czas czytać pojedyncze rozdziały z blogów moich czytelników. Jednak muszę szczerze przyznać, że żadnego bloga nie czytałam od początku do końca. Oto wynik mojego zapracowania, a także tego, że niezbyt gustuję w czytaniu fan fiction. To dziwne, że sama napisałam fanfik, a nie lubię czytać innych dzieł tego typu, ale po prostu jestem pełna takich dziwactw.


Cóż...boję się zakończyć tego bloga. Bo zmierzam do końca, prawda? Przedłużę więc tę chwilę o kilka akapitów.

Podczas pisania wielokrotnie zdarzały mi się chwile, w których nie wiedziałam, co napisać, i miałam charakterystyczną blokadę. Były też momenty, w których chciałam bloga zawiesić. Nie zrobiłam tego jednak i jestem z tego dumna.

To dziwne, ale wielokrotnie, gdy pisałam rozdziały do późna, gdy spóźniałam się z ich publikowaniem, zastanawiałam się, jak to miło się poczuję, gdy zakończę bloga. Ale teraz...boję się zakończenia. Blog był jednym z niewielu stałych elementów, do którego zawsze mogłam wrócić. Aż strach pomyśleć, na co przeznaczę tę nową dawkę wolnego czasu.

To, że blog się kończy, wcale nie oznacza, że zniknę. Chociaż nic już raczej nie pojawi się na FP, to jednak dalej będę tam zaglądać. Jeśli kiedykolwiek będziecie chcieli ze mną porozmawiać, możecie do mnie napisać. Jeśli zechcecie powspominać stare dobre czasy na blogu, pokontemplować genialność Peety lub Katniss albo też dowiedzieć się czegoś o tym, jak idzie mi pisanie własnego książki, możecie pisać, pisać, pisać, a ja odpiszę tak szybko, jak będę mogła.

Obiecałam sobie, że nie będę płakać przy zakończeniu, a mimo to mam łzy w oczach. Będzie mi Was brakowało. Będę tęsknić za tym dreszczem emocji, gdy widziałam, że po nocy przybyło komentarzy, a w nich-Waszych ciepłych słów. Będę za Wami tęsknić, więc, proszę, nie zapomnijcie o mnie, tak, jak ja nie zapomnę nigdy o żadnym z Was. Jak już mówiłam, możecie do mnie śmiało pisać na FP. Sprawicie mi tym olbrzymią przyjemność. Z chęcią pogadam z Wami choćby o szkole czy o pogodzie :-)*

W poprzednim rozdziale prosiłam Was o refleksje odnośnie bloga i teraz przyszedł na nie czas. Wiem, że niektórzy z Was nie lubią pisać komentarzy, ale prosiłabym, żeby każdy z Was napisał chociaż jedno zdanie pożegnania. Tylko tyle. A jeśli macie ochotę na dłuższe refleksje, to z przyjemnością na nie czekam. Będę zaglądać na bloga jeszcze przez wiele dni, więc jeśli jesteś czytelnikiem, który dołączył do bloga po jego zakończeniu, Twoje refleksje również będą mile widziane.

Co najbardziej, a co najmniej Wam się podobało? Czego Wam brakowało? Co wypadałoby zmienić? Którą postać pokochaliście, a którą znienawidziliście? Jakie emocje towarzyszyły Waszemu czytaniu? Czy udało mi się Was wzruszyć, rozśmieszyć?

To tylko pytania pomocnicze. Możecie pisać na jakiekolwiek tematy i wyrażać dowolne opinie. Jeśli ktoś uważa, że jego refleksja jest zbyt osobista, to zachęcam do wysłania jej na FP mojego bloga.

Ponownie, będzie mi Was brakowało, tak bardzo, bardzo, bardzo. Jeśli ktokolwiek z Was będzie przejeżdżał przez Koszalin, to proszę też do mnie napisać. Z chęcią bym Was poznała. A jeśli nie, to piszcie, kiedy tylko chcecie.

Zaczynam powtarzać się i klepać formułki, bo boję się ostatniego zdania, co jest wprost absurdalne. Ale tak właśnie jest. Dziękuję Wam za to, że dawaliście mi siłę do pisania. Dziękuję za to, że dzięki Wam zyskałam chwile prawdziwej radości i satysfakcji. Dziękuję za to, że byliście, zawsze.

Dziś jest ostatni dzień wakacji. Coś się kończy, coś się zaczyna. Nadchodzi koniec mojego bloga, ale być może to właśnie oznacza nowy początek?



Z wyrazami miłości,
po raz ostatni
Wasza Autorka

*Uśmiech przez łzy wzruszenia.

12 komentarzy:

  1. Już koniec?? Jak to możliwe?? Zawsze czekałam na te rozdziały. Szkoda!!! Jak jeszcze coś będziesz pisać do daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że dam znać. Mi też ciężko uwierzyć, że to już koniec. Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  2. Szkoda,że kończysz tego bloga bo była naprawdę bardzo dobry(a takich jest niewiele).Ale przy najmniej jest jeden plus tej sytuacji napisałam pierwszy i jedyny mój komentarz na tym blogu:)
    Dzięki za bloga:)Anne

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tym blogu od razu
    Będzie mi brakowało twojej twórczości :(
    Co do pytań pomocniczych to dzięki tobie jeszcze bardziej pokochałam Peetę (o ile to wgl możliwe xd) a znienawidziłam Gale'a :)
    Ale serio dziękuję że mogłam czytać twojego bloga :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę pisała o niesamowitości twojego bloga, bo to fakt, którego argumenty "za" może podać każdy z nas. To co stworzyłaś, stało się własną, odrębną historią, cząstką tych wszystkich tysięcy, które można znaleźć w rozległym Internecie. Jednak drobina ta, w oceanie innych, jednak wyróżnia się. Może źródłem, może zawartością, może intencją? Z pewnością jest wyjątkowa, choć nie da się znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie: dlaczego?
    Każda z tych historii jest pomysłem, pragnieniem czy po prostu kaprysem. Jest wiele kategorii, zarówno ja i ich cech. Więc, podsumowując, co ty takiego przelałaś w te małe literki na ekranie, że gdy czytam każde słowo przechodzą mi ciarki po plecach, a oczy zachodzą łzami na myśl o końcu opowiadań?
    Teraz zrobię to co wszyscy. Podziękuję Ci.
    Dziękuję za to, że znalazłaś czas i chęci, by nasycić nas, spragnionych godnego zakończenia. Cóż więcej mam napisać. Czy to wyraziłoby to, co teraz czuję i myślę?
    Czekam na odpowiedź, wspomagana nadzieją, jaką Katniss widziała w pierwszym, wiosennym mniszku...
    Phoenix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Phoenix,
      Cieszę się, że mój blog wzbudził w Tobie tyle emocji i wielokrotnie wzruszył Twe serce. Dziękuję za Twój ciepły, piękny komentarz, który w istocie niezwykle mnie wzruszył.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz spotkasz działa, które Cię poruszą, bo to właśnie dla takich chwil sięgamy po książki i zanurzamy się w odmęty atramentowych znaków i kartek.
      Twoja Autorka

      Usuń
  5. Witaj!Ten blog jest tak jakby uzupełnieniem jakiejś mojej pustki,nie wiem czy ma to jakikolwiek sens,ale muszę ci powiedzieć,że jesteś genialna w tym co robisz,w pisaniu. Na pewno będę tutaj zaglądać mimo to,że już kończysz z blogiem bo jest cudowny.
    Jestem bardzo zadowolona,że na niego wpadłam i mogłam czytać twoją historię.
    Dziękuję.
    Jeśli będziesz jeszcze coś pisać to powiadom mnie o tym,z miłą chęcią przeczytam.
    I na koniec powiem,że mam kryzys twórczy w tym moim,,niby blogu'' nie jestem tak uzdolnioną pisarką jak ty ale cóż zrobić ;3 zaczęłam również pisać takie pojedyncze posty o tym co po prostu
    myślę i na pewno tam będę pisała o igrzyskach śmierci i również wspomnę o tobie ;3
    Oto link do niego; http://uczludziradosci.blogspot.com/

    Jeszcze raz dziękuję za to,że pisałaś tego cudownego bloga.Serdecznie cię pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za to, że wielokrotnie wspierałaś mnie swoimi komentarzami. I,oczywiście, powiadomię Cię, jeśli zacznę pisać kolejne dzieła.
      Mnie również wielokrotnie spotykał brak weny i zaprzestanie pisania. Jeśli mogę udzielić Ci rady na podstawie własnych doświadczeń, to wiedz, że pisanie to nie jest tylko przyjemność. To zawód, praca, czasem i obowiązek, kiedy zbuntowane postaci domagają się, byśmy spisali ich historię. Czasem po prostu przysiądź i pisz cokolwiek, nawet jeśli to jest złe i nieciekawe. Pisz, a blokada zniknie, a dodatkowy czas włożony w pisanie, nawet, gdy wszystko potem skasujesz, nigdy nie będzie zmarnowany, bo próbując i próbując, staniesz się mistrzem literackiego kunsztu.
      Pozdrawiam Cię serdecznie :-)

      Usuń
  6. Jeśli zechciałabyś przy okazji zajrzeć na mojego bloga, to zapraszam Cię serdecznie:-) http://dalszahistoriakatnissipeety.bloog.pl
    Twoja Phoenix:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć. Nie jestem pewna, czy nadal mnie pamiętasz, byłam bardziej aktywna kilka miesięcy temu. Kiedy czytałam ostatnie rozdziały, w których wszystko zaczynało wracać do normy, już wtedy obiecałam sobie, że w ostatnim poście bardzo się rozpiszę i podziękuję Ci za wszystko, co do tej pory dla nas tworzyłaś. Układałam sobie w głowie osobisty list i byłam z siebie bardzo dumna, bo w mojej świadomości brzmiał on niezwykle literacko i wzruszająco. Tymczasem... jest zupełnie inaczej. Aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz, pod koniec września zebrałam się w sobie i dokończyłam Twoją historię Katniss i Peety. Wchodziłam tutaj regularnie, naprawdę regularnie. Otwierałam Twojego bloga wraz z kilkoma innymi stronami w przeglądarce, ale później najczęściej zamykałam laptopa z myślą, że nie jestem w stanie pożegnać Peetniss. Być może to irracjonalne - tak się związać z bohaterami, przeżywać wszystko, co im się przytrafiło, śmiać się i płakać razem z nimi. Wykreowałaś naprawdę wspaniałych ludzi. Co z tego, że stworzyła je pani Collins, co z tego, że są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych dystopijnych postaci. Ty pokierowałaś ich dalszymi losami, rewelacyjnie trzymając się schematu rozpoczętego przez autorkę. Kilka razy pisałam Ci w komentarzach, że czułam się, jakbym czytała opublikowane wydruki dalszej części "Igrzysk śmierci". Masz fantastyczny talent, a decyzja o blogu była znakomita. Nie tylko rozwijałaś swoje umiejętności, ale i podarowałaś coś nam - czytelnikom. Nigdy nie zapomnę tych emocji, które kumulowały się we mnie po przeczytaniu rozdziałów. Za kilka lat dostaniesz masę komentarzy typu "Właśnie przed chwilą odkryłam Twojego bloga i jestem totalnie zakochana/y..." (Co ja mówię, one będą pojawiały się teraz regularnie :D). Właściwie będę trochę zazdrościła takim osobom, które przeczytają wszystko za jednym zamachem, nie musząc wyczekiwać kolejnego rozdziału. Ale z drugiej strony, cieszę się, że byłam świadkiem rozwoju Peetniss Love Story. Cieszę się, że mogłam komentować na bieżąco. Cieszę się, że czekałam. To wyczekiwanie było przyjemne. Jak oczekiwanie na kolejny tom ulubionej serii. :) Dziękuję, że z nami byłaś. A kiedy już napiszesz książkę (albo kilka/naście/dziesiąt) - pamiętaj, żeby w jakichś podziękowaniach wspomnieć o swoich czytelnikach. :D Mówiąc za wszystkich, jesteśmy z Tobą całym sercem i będziemy Cię wspierać w Twojej karierze. Bo osiągniesz bardzo dużo. Już osiągnęłaś. Trzymaj się, weny życzę. ♥
    Kasia z W krainie książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,
      tak się składa, że o Tobie nie mogłabym zapomnieć :)
      Dziękuję Ci za Twoje ciepłe słowa. Wcale nie uważam za dziwne tego, że bohaterowie stali Ci się tak bardzo bliscy, że tak polubiłaś mojego skromnego bloga. Twój komentarz sprawił, że się wzruszyłam, bo to naprawdę piękne, niezwykłe, że moje dzieło dało Ci tyle emocji, chwil wzruszeń i radości!
      Mam zamiar napisać książkę, ale wciąż szukam inspiracji. Zobaczymy co z tego wyniknie. A moją pierwszą dedykację z pewnością zadedykuję czytelnikom tego bloga :)
      Dziękuję Ci za to, że byłaś na tym blogu i wspierałaś mnie swoimi komentarzami!
      Szczęścia,
      Twoja Autorka.

      Usuń
  8. Nie wierzę że to już koniec. Właśnie skonczylam czytać trzeciego bloga o Peetniss i muszę znaleźć kolejnego. Było mi miło czytając tego bloga i będę tęsknić papa

    OdpowiedzUsuń