niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 1 Drzewo Wisielców

Dedykowany Lenie Pawłowskiej :D
[Włącz piosenkę 02. Safe and sound]
Słone łzy spływają mi po policzku. Wpadają mi do gardła, dławię się nimi. Czuję taki ból, że śmierć wydaje się bardzo miłą alternatywą. Znowu wrzeszczę, ale nie mogę nic poradzić na nieokiełznane  cierpienie wewnątrz mnie.  Mam wrażenie, że ktoś przypala mnie ogniem. Zamieram. Kolejna bolesna fala wspomnień. Ogień. Kula tego płonącego żywiołu, która poleciała prosto w moją stronę. Pamiętam, jak długo trwała moja bolesna rehabilitacja. Te dni, gdy, spoglądając w lustro, widziałam siebie, wyglądającą jak patchwork przez plamy przeszczepionej skóry. Wtedy nic się dla mnie nie liczyło, straciłam jakąkolwiek chęć życia. Nie chciałam być leczona. Marzyłam o tym, aby umrzeć i spotkać ponownie moją młodszą siostrę. Nigdy nie byłam szczególnie wierząca, uważałam, że gdyby Bóg istniał, to nie spotkałby nas taki los. Mimo to, wtedy, byłam tak bardzo zdesperowana, że czepiałam się nadziei na ponowne spotkanie siostry jak tonący brzytwy. Teraz zaś nie wiem w co wierzyć.
Potrzebuję kilkunastu minut by dojść do siebie. O ile dojście do siebie oznacza przejście płaczu i histerii w głęboki szloch. Na razie nie mogę liczyć na nic lepszego. Nakrywam się kołdrą i wtulam twarz w poduszkę. Ze złością próbuję zasnąć. Wcześniej uciekałam od tej tortury, teraz jednak marzyłam by znowu tam powrócić. Po przebudzeniu musiałam mierzyć się z brutalną rzeczywistością i łzami, a we śnie mogłam przynajmniej czymś się zająć, choćby ucieczką. Wszystko w tym stanie jest lepsze niż bezczynność. Jestem jednak naszpikowana złymi emocjami i nie potrafię zasnąć. Przewracam się z boku na bok. Ta bezczynność i niemoc doprowadza mnie do szału. Znowu zaczynam płakać. Tym razem jednak ciszej. Kiedy wpadłam w histerię było to mocne i płomienne, jak pocisk, który próbował mnie zabić. Teraz czuję się o wiele, wiele inaczej. Znowu jestem w moim starym pokoju w trzynastym dystrykcie. Tam próbowałam się zabić. Śmierć...to nie najgorszy pomysł. Łzy nie przestają płynąć mi po policzkach. Czy powinnam to zrobić? Czy w rzeczywiści to jedyna deska mojego ratunku? Wszystko jest lepsze niż trwanie w tym cierpieniu. Nie mogę tak funkcjonować. Całe dnie spędzam w moim domku. Nie odwiedzam Peety, krótkie rozmowy wymieniam z Śliską Sae i to najczęściej wtedy, gdy zmusza mnie do przeknięcia choć odrobiny jedzenia. Ja nie mam zwykle na to ochoty. Od dawna jem bardzo mało, byłam chudsza niż kiedykolwiek. Mogę już policzyć własne żebra.
Zaczynam mocniej płakać. Łzy ograniczają mi pole widzenia, ale mimo to znam już moją sypialnię na tyle, by znaleźć stary sznurek do prania. Trzymam go chwilę w dłoniach, gładzę nierówności splotu. Jest dobry do tego zadania. Moje palce wiążą ruchomą pętlę. Mrużę oczy i obraz się zmienia,  własne dłonie zlewają się z palcami Finnicka, gdy pomagał mi kończyć wyjątkowo trudny węzeł podczas szkolenia przed trzecim Ćwierćwieczem Poskromienia. Moje serce znowu ogarnia wściekłość. Finnick zginął przez Snowa i jego cholerne zmiechy. Umarł, nie znając swojego syna. Annie czeka na jego narodziny z wyczekiwaniem.  Ledwo poradziła sobie ze śmiercią męża. Na szczęście ma przy sobie innych ludzi, którzy ją wspierają. Tam, w trzynastce, radzi sobie. Ja zostałam niemalże sama.
Wstaję. Nie mogę zwlekać. Rozglądam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymuje się na biurku. Mam tam mnóstwo kartek i przybory piśmiennicze. Może warto coś  napisać? List pożegnalny do Peety. On tyle dla mnie zrobił! Byłabym okrutna, gdybym odeszła, ot tak, bez pożegnania. Powoli idę w tamtą stronę. Siadam na wygodnym krześle. Kładę przed sobą czysty arkusik, drżącymi dłońmi chwytam długopis. Przykładam go do kartki. Próbuję przelać na papier własne myśli. Jednak nie potrafię. Łzy nasilają się, zostawiają na kartce duże plamy. Czy to wystarczy? Czy Peeta zrozumie z tych łez wiecej niż tysiąc możliwych do zapisania słów? Może tak. Ja nie potrafię w tej chwili cokolwiek przekazać literami.
Odruchowo wyglądam przez okno nad biurkiem. Wiosna postawiła swoje pierwsze kroki. Trawa zaczyła się zielenić, plamy śniegu ciągle jednak zdobią sporo trawników w okolicy, także i mój. Dostrzegam świeżo zasadzone przez Peetę prymulki. Ostatni raz, gdy go widziałam, sadził je u siebie. U mnie najwidoczniej też to zrobił. Zasadził tylko żółte...Tak bardzo przypominają mi włosy Prim. Niemalże czuje pod opuszkami palców dotyk delikatnych płatków, miękkich jak jej loki. Żółciutka barwa niczym jej złote kosmyki. Ocieram szybko oczy wierzchem dłoni. Jeśli wszystko potoczy się po mojej myśli, to wkrótce ją spotkam. Przytulę i już nie puszczę. Może tam gdzie poszła będzie też tata i Finnick?
Schodzę na dół po schodach. Opieram dłonie na poręczy. Nie boję się upaść. Ogarnia mnie strach na myśl o tym, że mogę już nie wstać. Staję w naszym salonie. Nie, moim, poprawiam się w myślach. Spoglądam na wielkie, przezroczyste szyby w oknach. Widzę zza nich moje podwórko i Prymulki. Tak, to dobre miejsce. Ustawiam obok siebie małą pufę. Demontuję pośpieszne żyrandol. Przymocowuję do sufitu koniec sznurka. Staję na pufie. Teraz prawie nic już nie widzę, tak gęsto płyną mi słone łzy. Każda z nich rozbija się o moją skórę, zmieniając w odłamki, które ranią serce. Znowu wycieram oczy. Staję na pufie. Wkładam głowę do pętli.
[Włącz piosenkę 01.The hanging tree]
-Czy ty, czy ty przy drzewie się pojawisz? Założysz naszyjnik z liny i już mnie nie zostawisz-śpiewam cichutko. Drzewo Wisielców-piosenka, którą kojarzę z ojcem. Kiedy byłam młodsza, śpiewałam ją z siostrą, a moja mama wściekała się. Nie znałyśmy znaczenia tych słów, zachwycone bogactwem melodii i dźwięków, a także niczego nie świadome zakładałyśmy na szyje naszyjniki z konopnego sznura i tańczyłyśmy.  Pamiętam kłótnie rodziców. Rzadko kiedy do nich dochodziło, ale ta pieśń niemalże zawsze je wywoływała. Moja mama jest teraz w czwartym dystrykcie. Mój tata zaś nie żyje od dawna. Ciekawe, czy on czeka na mnie, po drugiej stronie?
-Dziwne rzeczy się tu zdarzyły, przed obcymi obaw nie miej. Spotkajmy się o północy...-ciągnę zdławionym głosem.  Spoglądam w stronę okien. Widzę wschód słońca. Delikatny zarys ognistej kuli wyłania się zza horyzontu. Śnieżnobiały śnieg zrobił się różowy, skrzy się niczym pokryty brokatem. Przypomina mi kryształy, które miała na sobie Glimmer podczas parady. Widzę też trawę, zieloną jak oczy Finnicka. Błękit nieba, na samej górze nieboskłonku kojarzy mi się zaś z tęczówkami Primrose. Zginęli z mojej winy. Nie zasłużyłam na to, aby żyć dalej. Im nie było to dane. Podejmuje słuszną decyzję. Biorę ostatni oddech. Po raz ostatni oglądam pokój, w którym się znajduję. A potem, wypowiadam ostatnie słowa piosenki:
-na wisielczym drzewie-szepczę. Odkopuję pufę na bok.

25 komentarzy:

  1. Genialny blog! Nie dało by się wczesniej tej notki wstawic? Błagam Cię ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :(( Musisz poczekać ;) Ale nie martw się! Rozdział jest już długi, ciągle nad nim pracuję. Obiecuję, że bedzię godny Walentynek :D

      Usuń
  2. Carolina, wspaniale Ci to wyszło i tak jak Olga ubolewam, że nowy rozdział dopiero 14 lutego :< <3
    ~ DziDzi xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, cudowne. Przyszłam z fb, na początku z powątpiewaniem, czy to kolejny blog, który skupia się na opisywaniu tylko czynności, ale Twoja historyjka jest pełna emocji i przeżyć, które ja osobiście uwielbiam. Życzę Ci, by pisanie sprawiało Ci radość i następne rozdziały biły poprzednie o głowę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, o co ci chodzi ;) Sama czytam od czasu do czasu inne blogi, aby podreperować własny warsztat, i czasami aż robi mi się przykro, na widok źle wykorzystanych pomysłów, znisczonych wątków i magii miłości, która pryska w złych rękach jak bańka mydlana. Dziękuję za miły komentarz i mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz :-)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Wena jest i póki co całe godziny piszę, dopóki się nie skończy ;-)

      Usuń
  5. Jak obiecałam tak i weszłam i muszę Ci od razu powiedzieć (oczywiście jeśli się zgodzisz :)), że każdy nowy rozdział będę udostępniać na stronie :) Spodziewałam się kolejnej mdławej fabuły, jak niektóre blogi które zdarzało mi się czytać. Autorzy tworzyli na nich tylko dialogi z krótkimi opisami wyglądu głównej bohaterki :/ Natomiast tu spotkało mnie miłe zaskoczenie ;) Pisz dalej i dużo dużo weny :D
    #Argel

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog jest zajebisty, tylko zmieniłabym czcionke na Arial bo ciężko się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam,że czcionka przeszkadza czytać. Nie wiem czy zmienię ją, bo świetnie pasuje do bloga :) Ale wezmę to pod uwagę. Dziękuję za ten komentarz.

      Usuń
  7. No ,muszę przyznać ,że masz ogromny talent. Genialnie opisujesz ich uczucia i świat dookoła ;3 życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się to podoba ! :3
    Pisz dalej <3
    Trzymam za ciebie kciuki i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To co czytam jest niesamowite! Zupełnie tak jakbyś czytała w moich myślach i opisywała wszystko to co ja usiałam sobie w głowie po przeczytaniu książki! Ten blog zapowiada się na najlepszy jaki do tej pory czytałam a trochę ich było i mam nadzieję że to się nie zmieni ;) masz talent dziewczyno :) i jak czytam Twoje opisy to widzę, że jak na swój wiek bardzo dojrzale piszesz, gratulacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. piękne <3 Milion razy lepsze od mojego <3 / Adminka Pomyluna

    OdpowiedzUsuń
  11. Are you, are you coming to the tree? Zakochałam się w twoim blogu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Okey, zacznę od pochwalenia za dobrą ilość i jakość przeżyć wewnętrznych bohaterki;) Super, one budują atmosferę i pokazuja, że ona myśli, czuje, przeżywa.
    Dalej. Bardzo ciekawy pomysł z tymi propozycjami, którą piosenkę włączyć;)
    Ale wyłapałam drobne błędziki, na które (pozwolisz?) Cię nakieruję;)
    - 'Nie boję się upaść. Ogarnia mnie strach na myśl o tym, że mogę już nie wstać.' Trochę dziwne, najpierw Kat nie boi się upadku, nagle wyskakuje z lękiem przed niemocą, może śmiercią. A może po prostu ja źle zrozumiałam? Jeśli tak, to przepraszam^.^
    - Kat relacjonuje, że 'Staję na pufie', robi coś tam innego, później znów 'Staję na pufie'.
    - Po 'A potem' w ostatnim zdaniu chyba nie musi być przecinka.
    Koniec jęczenia. Może i się czepiam, ale przecież to dla dobra Twojego tekstu;) Tak więc, proszę, nie bij!
    Ogólnie rozdział jest bardzo dobry;)
    Pozdrawiam = ]

    OdpowiedzUsuń
  13. Złe słowa piosenki! Chyba że wymyśliłaś własną wersję. Prawdziwa pierwsza zwrotka to:
    „Czy chcesz,Czy chcesz, pod drzewem skryć się gdzie zawisł ten co troje zginęło z jego mocy. Nie dziwnie tutaj było nie dziwniej stanie się jeżeli się spotkamy pod drzewem wisielców o północy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest oficjalna wersja. Wybrałam tłumaczenie, które moim zdaniem lepiej oddaje sens słów piosenki :)

      Usuń