Wielu z was próbowało zgadnąć, co będzie działo się dalej ;) Nieźle wam szło.
Rozdział niezbyt długi, ale bardzo ciekawy :)
Dedykowany Nice Zuzu :3
Poczekałam dwie godziny. Gdy na zegar wybił jedenastą, uznałam, że nie mogę dłużej czekać, nawet dla własnego bezpieczeństwa. Wsunęłam rękę pod łóżko i uśmiechnęłam się z satysfakcją, gdy moje palce natrafiły na to, czego szukałam. Położyłam małe, kwadratowe pudełko na łóżku i uniosłam pokrywkę. Przesunęłam palcem po czarnej skórze. Uważam, że warto założyć takie ciemne ubranie, bo będę mniej widoczna w ciemnościach budynku. Poza tym miękka i elastyczna tkanina idealnie dopasuje się do mojego ciała. Rozebrałam się szybko i założyłam kostium. Miałam rację-pasował doskonale. Spojrzałam w stronę lustra. Nie potrafiłam rozpoznać samej siebie.
Widywałam już własną postać w wielu odsłonach. Pamiętałam siebie z czasów pierwszej klasy, gdy wiązałam swoje czarne włosy w dwa warkoczyki. Moje ciało zdobiły wówczas sukienki albo bluzki i spódnice. Nie stawiałam na ekstrawagancję, jak to zwykli młodzi mieszkańcy Złożyska. Poza tym w szkole nie powinno się zbytnio wyróżniać. Do dziś nie podoba mi się to, że w Kapitolu można ubierać się do szkoły...krzykliwie. Rozumiem, można nieco wnieść do swojego stroju, ale tutaj wszystko jest tak groteskowe! Pamiętam też siebie z polowań z Gale'em. Wtedy zwykłam zakładać ciemne spodnie, skórzaną kurtkę i buty. Włosy zaś zaplatałam w jeden warkocz, tak jak do dziś. Moje plecy zdobił kołczan ze strzałami, a w dłoniach dzierżyłam łuk, ulubioną broń. Taka wersja mnie do dzisiaj wydaje się najbardziej naturalna. To przecież ja. Katniss Everdeen, dziewczyna ze Złożyska, która polowała i znajdowała w tym radość, ale przede wszystkim utrzymywała rodzinę. Rodzinę, z której dzisiaj nic już nie zostało. Bardzo zapadła mi też w pamięć Katniss-Kosogłos. Ubrana w czarne ubrania i swój nowoczesny ekwipunek, siejąca grozę w Kapitolu. Czułam się wtedy silna, przydatna i w jakiś sposób potrzebna, ale w duszy i tak cierpiałam. Już wtedy...
Teraz? Wyglądam jak coś pomiędzy superszpiegiem, kobietą kotem, a Katniss-Kosogłosem. Mam na sobie czarny, skórzany kombinezon, który ściśle przylega do mojego ciała, jednocześnie nie krępując ruchów. Do kolan sięgają buty, w tym samym kolorze co strój. Włosy spięłam jedną, dużą spinką, więc mam teraz odsłoniętą całą szyję. Muszę przyznać, że wyglądam teraz świetnie. Jestem już prawie gotowa. Ostatnie, co robię, to wsuwam do buta nóż, do dyskretnej kieszeni chowam scyzoryk, a grzywkę spinam wsuwką. Delikatnie otwieram drzwi. Rozglądam się i wychodzę na ciemny korytarz. Szybko przemykam nie do windy, ale do schodów. Tutaj jest jeszcze mroczniej, ogarnia mnie strach na myśl o tym, że za zakrętem może czaić się jakiś awoks. Na szczęście docieram na dół bez przygód. Wychodzę na dwór. Chłodne powietrze działa na moje przerażenie jak balsam na podrażnioną skórę. Rozejrzałam się i z zadowoleniem stwierdziłam, że nikogo tu nie ma. Podchodzę śmiało do mojego środka transportu. Siadam, na nowiutkim motorze. Jest piękny, czarny z niebieskimi wykończeniami. Zakładam hełm i ruszam. Prędkość mnie zadziwia, pęd przyprawia o zawrót głowy. W uszach rozlega się jedynie szum pędzących kół. Z łatwością wymijam auta stojące mi na drodze. Nie obawiam się Strażników Pokoju, mimo iż powinnam. Mam dość dobry powód-brak prawa jazdy. Ciekawe, czy mnie, Katniss Everdeen, wybaczyliby fakt, iż pierwszy raz w życiu siedzę na motorze, a już pędzę z zawrotną prędkością po ulicach Kapitolu. Kupiliby bajeczkę o załamaniu nerwowym i potrzebie adrenaliny? Wątpię. Zresztą i tak mnie nie znajdą.
Przed oczami pojawił się budynek szpitala. Zatrzymuje się przed nimi, nie wywołując żadnego dźwięku poza cichutkim piskiem opon. Ściągam kask w tym samym momencie, w którym lekko zawiał wiatr. Spinka się poluzowała, a rozpuszczona włosy spadły kaskadą na ramiona, owiewając delikatnie twarz. Ponownie je spięłam.
Podeszłam do ściany budynku. Znajdowała się tutaj drabinka, czekała mnie wspinaczka na wysokość pięćdziesięciu metrów. Łatwizna. Może to kwestia ubrania, która jak druga skóra opinało moje ciało albo wizja nagrody? Nie wiem. Zdaję sobie zaś sprawę z tego, że pokonuję przeszkodę w kilka minut. Z gracją kota ląduję na dachu, gdzie kopniakiem wyłamuję kratkę szybu wentylacyjnego, którym dostaję się do systemu. Prześlizguję się pionową rurą jakieś pięć metrów w dół. Pełna ekscytacji i podniecenia pokonuję drogę. Cichutkie echo rozbrzmiewa w moich uszach. W końcu docieram do mojego celu, czyli skrzydła E. Znajduję się nad kratką, którą unoszą do góry. Wylądowałam na środku korytarza. Rozejrzałam się pośpiesznie, ale nikogo nie spotkałam. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w stronę pokoju Peety, przyciskając plecy jak najbliżej ściany. W końcu dotarłam pod nie. Wyciągnęłam wsuwkę z włosów i włożyłam ją w dziurkę od klucza. Zaczęłam majstrować nią, uparcie próbując otworzyć te cholerne drzwi. Po kwadransie zaczęłam tracić nadzieję, to, co na filmach wydawało się być dziecinnie proste, w rzeczywistości było ciężkie i skomplikowane. Zaczęłam mamrotać pod nosem przekleństwa, dłoń drżała mi z wściekłości. W końcu, gdy traciłam już nadzieję, rozległ się cichy trzask. Otworzyłam drzwi, lecz potrzebowałam chwili,aby zebrać się na odwagę i wejść do środka. Co jeśli Peeta był w złym stanie? Cóż, muszę to sama sprawdzić.
-Kto tam?-usłyszałam głos, jego głos. Wskazywał na lekkie przerażenie i zaniepokojenie.-Doktor Fellows?
Teraz albo nigdy. Otworzyłam drzwi, ale wciąż stałam w cieniu korytarza, ciemny strój stapiał się z otaczającym mnie mrokiem. Dostrzegłam zdziwienie na jego twarzy, przechylił lekko głowę. Wyglądał dobrze. Blond włosy opadały mu na czoło, miał na sobie czystą pidżamę. Ja jednak zwracałam uwagę na coś innego. Przyjrzałam się i upewniłam, że tęczówki jego oczu są nienagannie niebieskie.
A potem wyszłam z cienia.
Zapraszam do komentowania i dodawanie do obserwatorów <3
No i znowu w takim momencie... Agh... Przywykli już do tego xD Rozdział boski! Czekam na następne! <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze, ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!! Obyś miała na tyle weny, żeby skończyć bo jakbyś nad zostawiła musiałabym się chyba pociąć łyżką ;-)
OdpowiedzUsuńSUPERRR <3
OdpowiedzUsuńAAH ZNOWU TA KOŃCÓWKA -,-" xd Chcesz mieć w nas wrogów?! :p Rozdział super ♥
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę! :)
AAAA, jaram się. Dedyk dla mnie o.o Dziękujędziękujędziękuję!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, nie udało mi się wstać w nocy, ale przeczytałam nad rańcem. Znów ta końcówka, lepiej chowaj się w tej toalecie i szybciej dodawaj następny rozdział, nooo. Peeta wraca <3
Super rodział zreszta jak każdy obyś miała dużo veny bo nie moge się doczekac kolejnego !!!! :P
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na następny rozdział :D Więcej Peety <3
OdpowiedzUsuńSuuuper rozdział! Genialny! I nie moge już się doczekać następnego <33
OdpowiedzUsuńWeny życzę! c:
Wczoraj nie skomentowałam, bo miałam problemy techniczne, ale już jestem : )
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ! Katniss jako szpieg, na motorze i to bez prawka WYMIATA ! ; D
A propos zakończenia. Nieważne gdzie się schowasz i tak Cie znajdę.