środa, 26 lutego 2014

Rozdział 14 Ból

Za ten rozdział to mnie zabijecie ;-; Nie, nie chodzi o skończenie w złym momencie.
Rozdział dedykuję Agacie Jagiełce :)

Wstrzymałam oddech. Nie potrafiłam ocenić z jaką reakcją ze strony Peety przyjdzie mi się spotkać. Kogo dzisiaj spotkam? Mojego ukochanego czy potwora? Próbowałam zapanować nad własnym przerażeniem i urywanym oddechem. Całą swoją uwagę skupiłam na jego twarzy, starannie odnajdując ukryte na niej emocje.
Zaskoczenie. Peeta cieszył się z mojego widoku, czy też wystraszył i już obmyślał plan ataku? Mimo iż jego oczy były niebieskie i tak się bałam. Już kiedyś, wcześniej, zaatakował mnie, mimo iż tęczówki miały swoją właściwą barwę. Wiele się zmieniło do tego czasu, ale jednak...
Niedowierzanie. Z pewnością. Nie mogłabym nie rozpoznać takiej prostej emocji. Prawdopodobnie Peeta nie wierzył w to, że mnie widzi. W końcu-nie wiedział nic, a nic o Igrzyskach i moim przyjeździe, a Doktor Fellows na sto procent powiedział mu, iż zostałam przewieziona z powrotem do dwunastki. Jak mniemam jego zdaniem zdołałam dostać się w ciągu dwóch dni ukrytym środkiem transportu z odległych granic kontynentu do samego jego centrum. 
Dalej przyglądałam się twarzy ukochanego. Zdawało mi się, że upływały godziny, podczas gdy od mojego wejścia nie minęły trzy sekundy. Nagle, ni stąd ni zowąd, na twarzy Peety wykwitł uśmiech. Czy był szczery? Czy chciał mnie jedynie zaciągnąć bliżej siebie, zwabić w pułapkę...? Nie! Na pewno nie. Patrząc w jego twarz, czułam bijącą od niego radość, która mnie przyciągała, chciałam do niej przylgnąć jak ćma do zapalonej lampki. 
-Katniss-wyszeptał tak cicho, że mógłby to być podmuch wiatru za oknem. Już nie mogłam dłużej czekać. Dwoma susami pokonałam dzielącą nas odległość i znalazłam się przy jego łóżku. Zauważyłam, że dalej był przypięty pasami. Uniosłam kołdrę do góry i jednym ruchem ręki poluzowałam więzy krępujące prawy nadgarstek.
-Katniss, nie! Mogę cię skrzywdzić-powiedział Peeta, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam w jego tęczówkach przerażenie, ale też coś jeszcze. Miłość. Nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz w moim życiu, uwolnię go. Byłam pewna, że on zrobiłby dla mnie to samo. Na widok jego więzów miałam ochotę krzyczeć, wylewać łzy nad tym, co mu zrobili. Rozumiem, chcieli mu pomóc, ale unieruchamianie go było przesadą. Przecież on nie był niebezpieczny!
-Nie po to pokonałam pół miasta na motorze, nie posiadając prawa jazdy, aby teraz przyglądać się tobie uwięzionemu jak obłąkaniec!-fuknęłam na niego z irytacją. On spojrzał na mnie zdumiony. Cóż, miał powód. 
-Posłuchaj mnie, Katniss. Doktor Fellows ma trochę racji. Ja naprawdę jestem niebezpieczny...-zaczął, ale przyłożyłam mu palec do ust. Zamilkł.
-Słuchaj, Peeta. Nie pomagasz. Siedź cicho i nie przeszkadzaj mi, bo ja i tak to zrobię, z twoją aprobatą czy bez. Ufam ci i wierzę, że nic mi nie zrobisz, nie teraz-powiedziałam, po czym wróciłam do odpinania pasów. Odetchnęłam z ulgą, gdy rozpięłam ostatni. Spojrzałam na ukochanego. Na jego nadgarstkach dostrzegłam grube, czerwone pręgi, które teraz rozcierał. Współczułam mu. Doktor Fellows musiał ścisnąć pasy bardzo mocno, skoro wbiły się aż tak głęboko. 
Stałam obok łóżka Peety. On zaś powoli rozprostowywał zastałe mięśnie. Zgiął rękę w łokciu, niepewnie poruszył nogą. Możliwość ruchu musiała mu się wydawać bardzo dziwna, w końcu od dwóch lub trzech dni leżał. Następnie bardzo niepewnie wstał, a potem, tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zanurzył palce w moje włosy, spinka z głuchym łoskotem upadła na ziemię, chłodne kosmyki musnęły mi szyję. Położyłam dłonie na jego piersi, przez cienką, szpitalną koszulę z łatwością wyczuwałam mocno zarysowane mięśnie. Jego usta przylgnęły do moich. Znalazłam czułe schronienie w jego ramionach, starałam się przylgnąć jeszcze bliżej niego. Te kilka dni rozłąki zdawało się być wiecznością. Czułam jego smak i zapach, każdą komórką ciała odczuwałam bliskość ukochanego. Peeta całował mnie jak gdyby świat miał się zaraz skończyć, eksplodować gdzieś w przestrzeni między nami. Nawet kiedy ta magiczna chwila dobiegła końca, on dalej trzymał mnie w ramionach. Tulił do siebie i długo nie puszczał. 
-Myślałem, że już cię nie zobaczę-wyszeptał wprost do mojego ucha. Westchnęłam, gdy owionął mnie jego ciepły oddech. 
-A ja bałam się, że nie dam rady tu dotrzeć-odpowiedziałam mu równie cicho. Zachłannie chłonęłam bijące od niego ciepło. Miałam wrażenie, że, kiedy jestem bliskiego niego, nic złego nie może się stać. Przysiedliśmy na skraju łóżka. Zauważyłam, że jest ono dość wygodne. Zaskoczyło mnie to, szczerze mówiąc. Usiadłam na kolanach Peety, a on zanurzył twarz w moich włosach. Potem zaczęliśmy rozmawiać. . Dowiedziałam się, że w szpitalu wszystko jest w porządku i Doktor Fellows, poza przywiązaniem mojego ukochanego do łóżka, traktuje Peetę w miarę dobrze. Nie głodzi go, nie torturuje, podaje odpowiednie lekarstwa i zleca różnorodne badania, a także przeprowadza zabiegi. Poczułam się lepiej, bo do tej pory widziałam w lekarzu tylko chorego kata. Dobra, dalej go za takiego uważałam, ale teraz...zaczynałam powoli, ozięble go tolerować. Zgrabnie omijałam temat Igrzysk i mojego dostania się do Kapitolu. W końcu jednak Peeta zrozumiał, że kręcę i powiedział stanowczo:
-Katniss, muszę znać odpowiedź. Jak się tu dostałaś? I co ukrywasz?
Westchnęłam. 
-Sam tego chciałeś. Słuchaj. Dostałam się do Kapitolu poduszkowcem wysłanym przez Plutarcha, gdyż...bdę mntrem n igrzskach-końcówkę powiedziałam tak szybko i cicho, że pozjadałam większość liter. 
-Słucham?-zapytał Peeta, a ja ponownie westchnęłam. Zebrałam się na całą odwagę, na jaką było mnie w tej chwili stać, i powiedziałam bardzo wyraźnie:
-Będę mentorem na igrzyskach.
Zastanawiałam się, jak zareaguje. Czy w ogóle połączy fakty w całość i zrozumie, o co dokładnie mi chodzi. Niestety-rozgryzł sprawę. Widziałam, jak na jego twarzy wykwitła złość, którą szybko stłumiło zszokowanie. Przez chwilę mogłam dostrzec, jak myślał nad odpowiedzią na ten straszny fakt. 
-Katniss, dlaczego to zrobiłaś? 
Spojrzałam mu w oczy, te błękitne, duże oczy. I wyszeptałam:
-Zrobiłam to, ponieważ chciałam pomóc tym dzieciom, Peeta. Mój głos nie był dobrym pomysłem, więc chociaż tak chcę im to wynagrodzić.
-Czyli ocaleniem jednego człowieka, pragniesz odpokutować za skazanie na śmierć dwudziestu trzech?-powiedział, moim zdaniem, dość ostro. Podniosłam się na równe nogi, on też. Poczułam, jak porywa mnie gniew. Jakim prawem on mnie ocenia?! Przecież on nawet nie wiem, przez co ja przechodziłam po śmierci Prim! Całe dnie cierpiałam, w nocach i snach nie znajdowałam ukojenia. Ból i poczucie straty cząstki samej siebie targały mną w każdej chwili. Nie myślałam wtedy racjonalnie, a jakaś cząstka mnie pragnęła zemsty. Za jej śmierć...
-Nie masz prawa tak o mnie mówić! Nic nie rozumiesz!-warknęłam.-Może i twoja rodzina też umarła, ale ty nie byłeś świadkiem ich śmierci!
-Masz rację. Ja bym coś zrobił. A ty się przypatrywałaś i nie zrobiłaś nic!-krzyknął i zamilkł. Z pewnością zrozumiał, że powiedział za dużo, ale było już za późno. Poczułam, jak moje serce pękło na setki odłamków, które znalazły ujścia w oczach. Oczy zapiekły mnie boleśnie, niewyobrażalny ból ogarnął płuca, nie pozwalając mi złapać powietrza, którego potrzebowałam. Zadrżałam od zimna, które nagle rozbiegło się po całym ciele Poczułam, jak coś zaczęło mnie odpychać od Peety. Teraz przestrzeń między nami wydawała mi się za dużo, jego obecność sprawiała mi fizyczny dyskomfort. 
-Żałuję, że w ogóle tu przyszłam-powiedziałam cicho i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam w stronę drzwi. 
-Katniss, proszę! Ja nie chciałem cię zranić!-zawołał Peeta i ruszył za mną, ale ja byłam za szybko. Już wskakiwałam do szybu wentylacyjnego. Wiedziałam, że tu nie da rady wejść. Przechodziłam przez mroczne, małe przejście. Nagle poczułam coś mokrego pod palcami. Moje łzy. Tworzyły małą kałużę, bałam się, że wpadnę w nią i nie znajdę już nigdy wyjścia ku powietrzu. 
W końcu dotarłam na dach i zeszłam na ziemię. Chłodne powietrze już mnie nie orzeźwiało, stało się przytłaczające. Odjechałam stamtąd pośpiesznie, znacząc moje ślady słonymi łzami.

No to tam... ;-; Wyraźcie swoją opinię i tam... tak, no ;-; Bądźcie szczerzy.
P.S Od teraz rozdziały będą co kilka dni. Mogą być codziennie, ale nie muszą. Widzicie bowiem mam do roboty trochę lekcji, testy w przyszłym tygodniu i głupia lektura ;-; 

10 komentarzy:

  1. Nieeeee! Katniss zobaczysz! Jeszcze zatesknisz za Peetą! Rozdział super! Wstawiaj rozdziały wtedy kiedy będziesz miała czas. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czekam na nn. Niewiem jak wytrzymam bo rozdział genialny a ja chce koniecznie zobaczyć coś dalej :D
    A i współczuje Ci z powodu tej lektury, testów i lekcji :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie !!!!!! Juz myślałam, ze będzie OK, a oni musieli się pokłócić !! : C
    Ja tez mam ostatnio tyle na głowie, ze nie ogarniam. Lekcje, sprawdziany, konkursy itd. MASAKRA... ; /

    OdpowiedzUsuń
  4. Szok :o rozdział cudniutki <3 pisz dalej nie mogę się doczekać co będzie dalej ;) weny! I aby wszystko szybciutko do głowy wchodziło żebyś miała jak najwięcej czasu do pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW, na początku tak słodziutko, no a potem wielka wojna o: Nie mogę się tak bardzo doczekać nn <3
    Powodzenia z testami i lekturą! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rodział jak zawsze i jeszcze dedyk dla mnie DZIĘKUJE :D Łoł nie spodziewałam się że siępokłucą czekam na kolejny rozdział oby było szybko :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział (jak zawsze z resztą) genialny! Nareszcie skończyłaś w odpowiednim momencie :-) Błagam, staraj się dodawać nowe rozdziały jak najczęściej bo po prostu zwariuję! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. jejuu ;') Czy tylko ja rycze jak to czytam? Naprawdę świetnie piszesz! Nie wiem ile masz lat, ale warto zastanowić się nad okładką Twojej przyszłej książki! :D Pozdrawiam i życzę powodzenia na sprawdzianach i oczywiście weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. super super świetne czekam na następny.
    Tak przy okazji to zapraszam na mojego bloga dopiero zaczęłam więc zachęcam do odwiedzenia.
    http://normalnaczynienormalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja mam zejść na zawał? Wszystko było tak piękne ,a tu bęc i wszystko cholera strzeliła xD
    Nom ,ale mniejsza... A więc: masz ogromny talent ,chęci ,a fabuła jest tak wciągająca ,że jak nie ma nowego rozdziału to nie wiem co dalej zrobić ze swoim życiem <3. Masz dużo pomysłów i starasz się je wykorzystywać . I przyznaję ,że piszesz z taką łatwością ,zachowując przy tym ciekawie rozwiniętą akcję ,że mi morda opada . Dziękuję ,że piszesz tak wspaniałego bloga ,który sprawia ,że pomimo przeciwności ,z jakimi stykam się często uśmiecham się <3 Życzę Ci weny ,abyś pisała tego bloga do końca swoich dni ;*

    OdpowiedzUsuń