wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 6 Opieka

Mam dla was prośbę. Playlista mojego bloga jest mym skromnym zdaniem nieco przykrótka. Czy znacie jakieś interesujące piosenki zagraniczne(najlepiej angielskie), które są raczej spokojne? Jeśli tak, to proszę, napiszcie je w komentarzu. Obejrzę ich tytuły, przesłucham i może umieszczę na stronce ;-)
Ten rozdział dedykuję mockingjay 12 :D Jest nieco krótki, ale bardzo mi się podoba.
Uwaga, miałam ochotę zrobić coś romantycznego, więc ten teges...nie zdziwcie się xD Bo, gdyż, ponieważ, azaliż wyszło dość ciekawie... :D Przynajmniej pośmiejecie się z mojej głupoty xD Zachęcam do czytania :-)

Kiedy w końcu się obudziłam, nie byłam w stanie określić, ile mniej więcej czasu zdołałam przespać. Pod zamkniętymi powiekami widziałam czerwień i oranż, co świadczyło o dość wysokim położeniu słońca na nieboskłonie. Czyli przespałam mniej więcej cały dzień. Kto wie czy nie dwa? Jednak nie miałam z tej sprawy wielkiego powodu do narzekania. Być może podczas snu lekarstwa działałby o wiele lepiej, gdyż czułam się lepiej. Mimo iż moje ciało było mocno przepocone, a gardło dalej sprawiało ogromny ból, to dreszcze osłabły, a ból mięśni stał się w miarę znośny. Ustało wrażenie, że świat wokół mnie wiruje. To zdecydowanie duża poprawa. Czułam, że gdybym teraz spróbowała wstać, nie upadłabym, a przynajmniej nie tak szybko.
Zdałam sobie sprawę z tego, że ktoś przemywa mi czoło zimną, wilgotną gąbką. Sprawiało mi to ulgę. Dzięki temu mogłam znieść trawiącą mnie gorączkę, miałam bowiem wrażenie, że płonę.
-Dziękuję, Peeta-wyszeptałam suchymi ustami. Przez to mój głos brzmiał nieco dziwnie. Skąd wiedziałam, że to Peeta? A kto jeszcze opiekowałby się mną w sposób tak domyślny, czuły i delikatny?
-Coś mówiłaś, Katniss?-pochylił się nade mną. Otwieram oczy i widzę, jak bardzo się o mnie martwi. Troska jest wręcz wymalowana w jego tęczówkach błękitnych jak dzisiejsze niebo. Przełykam ślinę, aby choć trochę poprawić jakoś mojej mowy, po czym odzywam się nieco głośniej:
-Dziękuję, Peeta. Za to, że się mną opiekujesz-wypowiadając te słowa zdaję sobie sprawę, że lekarstwa powoli zaczynają działać. Dalej odczuwam ogromny ból gardła, ale jest inaczej. Wczoraj, nawet po usilnych próbach, dałabym radę jedynie coś cicho wychrypieć. Teraz zaś mogłam powiedzieć coś w miarę głośno i wyraźnie. Miła odmiana. Peeta pochylił się nade mną i delikatnie pocałował w czoło.
-Katniss, nie dziękuj. Nie masz za co-powiedział, po czym pomógł podnieść mi się do pozycji siedzącej i podał kubek gorącej herbaty o smaku jagody i wanilii. Unosiła się nad nim delikatna, perłowa para. Odetchnęłam cudownym aromatem, a potem wypiłam długi łyk. Po chwili stwierdziłam, że Peeta dodał dużo miodu. Herbata była przez to słodka, bardzo mi smakowała. Piłam ją, aż do momentu gdy nie została w kubku nawet jedna jej kropla. Oblizałam usta. Peeta zabrał ode mnie naczynie i postawił je na małym stoliku do kawy.
-Jak samopoczucie?-pyta. Spoglądam na niego spod rzęs. Przez moment wydaje się niezwykle zaniepokojony. Jakby nie patrzeć, ma do tego pełne prawo. Od kilku dni zachowuję się jak ledwo żywa. Jeśli nie śpię, to mdleję, jeśli nie mdleję, to siedzę pod grubą warstwą koców, jeśli nie siedzę pod grubą warstwą koców to śpię. Nie ma co-życie na całego.
-Nieco lepiej-odpowiadam wymijająco. Doskonale wiem, że zrobi mu się przykro, jeśli powiem prawdę. Nie chcę go niepotrzebnie martwić. I tak robi dla mnie wszystko, co może. Mam jeszcze dołożyć mu problemów? Nigdy w życiu!
Peeta uśmiechnął się. Chyba uwierzył, że już mi lepiej. W końcu to dowód jego wspaniałych uzdolnień. Uśmiechnął się do mnie i wyszeptał:
-Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Co powiesz na to, że pospędzamy trochę czasu ze sobą?-pyta.
Spoglądam na niego z miną, która mówi ,,To żart?". Nie zrozumcie mnie źle, po prostu pytanie wydaje mi się nieco dziwne.
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale jakby nie patrzeć właśnie spędzamy ze sobą czas-odpowiadam po chwili wahania.
-Nie o to mi chodziło-mówi, przewracając oczami. Mimowolnie uśmiecham się.
-A o co w takim razie?-mówię ze szczerym zainteresowaniem. On spogląda na mnie uwodzicielsko i odpowiada:
-Na to.
Pochyla się nade mną i całuje prosto w usta. Przez chwilę zapominam o całym świecie, zatracając się w jego miękkich wargach. Słuchając ostatniej resztki rozumu, odsuwam go jednak od siebie. Widzę jego smutne spojrzenie. Przepraszająco patrzę na niego i mówię:
-Nie chcę cię zarazić, Peeta. Cokolwiek to jest, to nie zasłużyłeś na to, by przez to cierpieć.
On uśmiecha się i mówi dziarsko:
-Jestem zdrów jak ryba.
-Peeta, z tym choróbskiem to chyba nawet ty nie miałbyś szans-odpowiadam i pociągam nosem. Katar znowu powraca do gry.
Peeta odwraca się ode mnie i udaje obrażonego. Mimochodem zaczynam chichotać. Sytuacja jest po prostu komiczna.
-Ranisz mnie!-mówi Peeta wysokim głosem. Nie wytrzymuję, śmieję się. W sumie, jeśli  naprawdę tak bardzo lubi ,,spędzać ze mną czas,, i bierze to wszystko na własną odpowiedzialność, to czemu nie? Przesuwam palcem po jednym z mięśni na jego ramieniu i odpowiadam mu głosem miękkim jak aksamit:
-Peeta, odwróć się w moją stronę, to cię ładnie przeproszę.
On przez chwilę myśli nad propozycją. Zaczynam się lekko niecierpliwić. Mogę się założyć, że specjalnie trzyma mnie w niepewności. No, ale cóż. Miał do tego pełne prawo.
-A co ja z tego będę miał?-ciągnie. Unoszę dłonie do góry i zirytowana już nieco odpowiadam:
-A idź już, Peeta. Ja już z tobą po prostu ...-nie udaje mi się dokończyć. Uciszył mnie pocałunkiem. Położył mi dłonie na policzkach, oparłam palce na jego klatce piersiowej. Pod opuszkami czułam mocne mięśnie, pracujące w rytm miarowego oddechu. Było to jednak bardzo krótkie, bo Peeta szybko, ale i delikatnie odsunął się ode mnie. Widziałam pytanie w jego minie. Jak gdyby chciał mimiką przekazać ,,No i co?". Westchnęłam.
-A do diabła z bakteriami-mruknęłam. Pocałowałam go, a on odwzajemnił ten gest.
                                                                    *   *   *
Tym razem mogę uczciwie stwierdzić, że Peeta się mylił. Kiedy ja wyzdrowiałam, a doszło do tego wspaniałego dnia około połowy marca(wiem, długo, ale to była wyjątkowa okrutna choroba), mój ukochany sam wpadł w sidła zarazków. Niemalże od razu do mnie. Jednakże nie można się dziwić. W końcu ,,spędzaliśmy ze sobą czas,, dzień w dzień.Tak więc około Prima Aprilis oboje w końcu mogliśmy cieszyć się zdrowiem i wspaniałymi wiosennymi dniami. No,może nie do końca. Zachowanie Peety budziło coraz częściej moje wątpliwości. Bywały chwile, gdy, zupełnie bez powodu, dostawał drgawek, bólu głowy lub innych, dziwnych, przywołujących zainteresowanie objawów. Z początku starałam się to ignorować. Zwalałam to na jarzmo niedawno przebytej choroby i innych czynników. Jednak z czasem sama sobie przestałam wierzyć.

9 komentarzy:

  1. Dziękuję bardzo za dedykację. Jesteś kochana *-* Rozdział super, ale chyba zaczynam się powtarzać : )
    A propo piosenek. Jak już jesteśmy w tematyce Igrzysk to Coldplay - Atlas, Christina Aguilera - We Remain. Mogę jeszcze zaproponować Christina Perri - A Thousand Years, Birdy - Wings, Céline Dion - Loved Me Back to Life, Ed Sheeran - Give Me Love, Rufus Wainwright - Hallelujah, Hurts - Blood, Tears and Gold, Hurts - Illuminated, Hurts - Only You, Hurts - The Crow, Hurts - Help, Imagine Dragons - Nothing Left to Say, Imagine Dragons - Lost Cause, James Blunt - Bonfire Hearts, Kelly Clarkson - Already Gone, Lana Del Rey - Dark Paradise, Lana Del Rey - Summertime Sadness, Florence and The Machine - Never Let Me Go, One Direction - Half a Heart, Passenger - Let Her Go, Shontelle - Impossible, Conjure One - Tears From The Moon. Trochę tego wyszło ; D Mam nadzieję, że pomogłam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogłaś! Szczególnie dziękuję za We Remain! Znam to, ale nie pamiętałam tytułu. Jestem ci wdzięczna <3 W ogóle to znam część tych piosenek, ale nigdy nie poznałam tytułów. Dlatego tak bardzo ci dziękuję, gdyż są piękne :D

      Usuń
    2. Nie ma za co ; * Ciesze się, ze mogłam pomóc ; )

      Usuń
  2. Tak bardzo cieszę się, że poznałam ten blog od pierwszego rozdziału ! Cudowne, uwielbiam Twoj styl pisma. :) Jeszcze raz zaznaczę, że masz prze bogate słownictwo, co jest istotnym atutem podczas pisania. :D
    Co do tytułów, posłuchaj Coldplay'a, mają pełno fantastycznych piosenek,
    przykładowo: The Scientist, Clocks, Fix you, In my place, Yellow, Up in flames.
    Co do innych wykonawców to może: Nick Cave - O'Children, U2 - One love, Bon, Pearl Jam - Just Breathe, Bon Jovi - Always.
    Gdybym sobie o jeszcze cos przypomniała, to napiszę. :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie piszesz, zachwycasz mnie swoim stylem bo niezwykle opisujesz szczegóły i dodajesz opisy co naprawdę uwielbiam :3 Zawsze z niecierpliwością czekam na nowe opowiadania, pisz jak najwięcej i obyś miał tą bardzo potrzebną do pisania wenę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <3 dziękuję Ci bardzo, że wstawiasz rozdziały codziennie, poprawiają mi humor każdego dnia ;) czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby powrócił jad gończych os ? ;33 Co do opowiadania : Cudoo! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Spróbuj dancing in the rain chyba ruth lorenzo czy jakoś tak kocham tą piosenkę

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,co świadczyło o dość wysokim położeniu słońca na nieboskłonie,,- leże.

    OdpowiedzUsuń