sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 34 Finał cz.2

I kolejny rozdział, który kończę późno w nocy ;__; 2:22 moi drodzy! Mam nadzieję,że pojawi się sporo komentarzy, bo naprawdę kosztowało mnie to wiele pracy i myślenia. I jak gdzieś jest jakiś drobny błąd, to przepraszam, ale nawet w dzień kiepsko widzę, a co dopiero w nocy, gdy oczy mi się kleją.
Dedyk dla Siklavy. Może znajdziesz tu odpowiedzi na swoje niezadane pytania :D I nie, Adam nie jest gburem! :)
Miłego czytania, kochani!

        Poczułam ból tak ogromny, że żadnymi słowami nie da się go opisać. Miecz z łatwością przebił się przez naskórek, skórę właściwą, mięśnie i inne warstwy, które, zapomniane od czasów lekcji biologii, pojawiły się nieoczekiwanie. Metal zabarwił się na brzegach na czerwono, lecz krew nie dała rady przebić się na powierzchnię. Napotkała ona przeszkodzę pod postacią broni. Broni, która próbowała przebić mi także kość.
        Zachowałam dość rozsądku by kopniakiem prosto w żołądek odepchnąć od siebie napastniczkę. Jak długa poleciała na ziemię. Z rany na moim przedramieniu wypłynęła fontanna szkarłatnej posoki. Spomiędzy rozciętych warstw mięsa wyzierała biaława, poplamiona czerwienią kość. Poczułam zapach soli i rdzy. Zakręciło mi się w głowie, bólu nie była w stanie znieczulić nawet adrenalina, która znikąd pojawiła się w moich żyłach. Zachwiałam się. Zrobiło mi się słabo, kolana miałam jak z waty. Po chwili już klęczałam na jednym kolanie, z trudem łapiąc oddech. Kołczan spadł mi z ramienia, a łuk wypadł z ręki. Próbowałam je złapać, ale trybutka skorzystała z okazji.
         Jej miecz dawno przeturlał się dalej i zniknął w wysokiej trawie. Zdążyłam tylko pomyśleć:,,jasna cholera''. Po chwili dziewczyna celowała już strzałą w moją szyję. Dystans był mały, a napięcie cięciwy duże. Z tej odległości nie miała szansy chybić. Choćbym stanęła na głowie, wykonanie uniku równało się dokonaniu niemożliwego.
         A więc to tak miałam umrzeć? Tam, na arenie, z dala od swojej rodziny i najbliższych? Z ręki trybutki, która nie była starsza ode mnie? Młodo, nie posmakowawszy dorosłości? Zobaczyłam, jak życie przelatuje mi przed oczami. Ujrzałam siebie w przedszkolu. Włosy miałam zaplecione w kucyk, który wesoło podskakiwał, gdy biegałam z Adamem na podwórko. W szkole podstawowej zawsze robiłam wokół siebie zamieszanie. Przed oczami stanął mi obraz siebie i Adama siedzących w jednej ławce, który utrwalił się na kliszy wspomnień, kiedy spojrzeliśmy oboje w lustro w tym samym momencie. Zobaczyłam nas w szkole średniej, siedzących na ławce w parku i trzymających się za ręce. Słyszałam swój śmiech. Miły, ciepło spędzony wieczór przed kominkiem, gdy za oknem padał śnieg. Było to jedno z tych spotkań, gdy nie musieliśmy używać słów. Język pocałunków, westchnień w zupełności nam wystarczał. Spacer po szkolnym korytarzu i widok, który na zawsze zapisał się w mojej pamięci-czarnowłosy chłopak i piękna blondynka wymieniający drobnoustroje z gardeł. Szok, ból, niedowierzanie, strach. Krzyk, cierpienie, płacz, koniec. A potem zapowiedź Dożynek i nieprzespane noce.
         Wiedziałam,że jestem za młoda by umrzeć. Bałam się śmierci jak każdy człowiek, nawet jeśli szczególnie powinnam się jej spodziewać. Ile czasu potrzebowałam, by zrozumieć, co za chwilę mnie spotka? Sekundę, może dwie. Nie zamierzałam jednak zginąć bez honoru. Uniosłam wysoko głowę i spojrzałam trybutce prosto w oczy. W milczeniu czekałam na koniec...
         Ale wtedy usłyszałam szelest za jej plecami. Adam zacisnął ręce wokół jej szyi i odciągnął ją od tyłu. Trybutka zaczęła się dusić, a jej oddech zmienił się w skrzek. Już myślałam, że to koniec koszmaru, gdy złapała dłonią za jedną ze strzał i wbiła ją głęboko w jego nogę. Syknął z bólu, zwolnij ucisk, a ona doskonale wykorzystała okazję. Zadała mu cios z pięści prosto w szczękę. Adam wylądował na ziemi, ale szybko wstał, ocierając krew z ust. Uniósł obie ręce i trzymał je na wysokości szyi przed swoją twarzą. Trybutka spróbowała zadać mu prawy prosty, ale on był na to przygotowany. Zrobił unik, wyminął jej linię obrony i uderzył lewym sierpowym okolice serca. Dziewczyna zaczęła spazmatycznie łapać oddech i odskoczyła o parę metrów do tyłu. Łuk wypadł jej z rąk, kołczan zsunął się z ramienia. Jednak kryła asa w zanadrzu.
          Wyjęła z głębokiej kieszeni kurtki wyjęła długi, srebrny nóż. Uniosła dłoń do góry, chcąc wykonać rzut. Wtedy zrozumiałam, że nie mogę bezczynnie stać z boku. Adam mógł zginąć. .Gdyby coś mu się stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Poczułam wściekłość wobec tej dziewczyny. Zacisnęłam dłonie w pięści, zagryzłam dolną wargę do krwi i powoli podniosłam się z klęczek.
           Przypomniałam sobie, że pomimo tego, iż nie mam żadnej broni, mogę śmiało wykorzystać coś innego. Pochyliłam się i rozbiegłam tak szybko, jak tylko potrafiłam.Uderzyłam z impetem w tym jej ciała, przewróciłam na ziemię. Wylądowałam na zranionej ręce, spazm bólu przeniknął mnie od stóp do głów, jak lodowata woda zmroził mięśnie. Poczułam dodatkowy dopływ energii, cierpienie przestało być priorytetem. Usiadłam na jej brzuchu i zaczęłam okładać rękami po twarzy, wbijając się pięścią we wszystko co miękkie, wszystko co kruche. Słyszałam makabryczny trzask łamanych kości. Z mojej lewej ręki pociekło naraz więcej krwi niż przedtem, posoka plamiła jej twarz.
            Kiedy pojawiły się pierwsze wyrzuty sumienia, przypomniałam sobie jak walczyła z Adamem, jak celowała w niego nożem. Zniknęła wszelka litość. Z jeszcze większą zażartością uderzałam pięściami w jej twarz. Połamałam nos, uszkodziłam mocno lewe oko, nabiłam siniaki, rozcięłam obie wargi. Mojej wściekłości nie było końca, dawałam jej upust. Rozległ się huk armaty, który kompletnie zignorowałam.
            Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie pod klatką piersiową i odciąga gwałtownie w tył. Przez chwilę jeszcze młóciłam rękami w powietrzu, próbując zneutralizować zagrożenie, które już nie istniało.
-Vickie, już po wszystkim...-szepnął Adam, a ja poczułam jego usta przy swoim uchu.
Dopiero to sprawiło,że otrzeźwiałam. Patrzyłam na trybutkę, ale nie byłam w stanie jej dostrzec. Nie mogłam wciągnąć powietrza do płuc. Byłam w szoku.
            Jej twarz była okropnie zdeformowana, w całości pokrywały ją fioletowe i burgundowe plamy. Usta były mocno spuchnięte, poplamione krwią z wybitych zębów, przez lekkie ich uchylenie widziałam puste dziąsła. Oczy zamieniły się w wąskie szparki. Nie potrafiłam rozpoznać rys twarzy dziewczyny,którą...bestialsko zamordowałam.
             Byłam morderczynią. Nieważne,że działałam w obronie własnej. Przed chwilą zabiłam człowieka, świadomą istotę. Zrobiłam to gołymi rękami. Spojrzałam na swoje dłonie, szkarłatne od krwi. Nie chciałam ich mieć. Nie chciałam widzieć.
              Złapałam się obiema dłońmi za głowę, mocno szarpnęłam za skołtunione włosy z gęsto przyklejonymi liśćmi. Nie byłam w stanie oderwać wzroku od swojej ofiary.
-Nie-szepnęłam.
Upadłam na kolana. Zaczęłam kiwać się w przód i w tył. Stało się to, czego najbardziej się obawiałam. Zniszczyli mnie. Uczynili ze mnie mordercę, zabrali moje wszelkie moralne zasady. Z horroru stworzyli widowisko ku uciesze obywateli dystryktów. Pewnie patrzenie na to, jakim monstrum się staję, sprawia im wiele radości, pomyślałam.
-Nie nie nie nie nie nie-powtarzałam w kółko jak mantrę, jak kłamstwo, które z oślim uporem starałam się sobie wmówić. Jednak nie było czemu zaprzeczać. Byłam potworem. Powinnam umrzeć. Zasłużyłam na śmierć i tylko jej w tamtej chwili pragnęłam.
               Zaczęłam krzyczeć.

14 komentarzy:

  1. A teraz nagłówki gazet : "Zwyciężczyni w psychiatryku!" "Vickie nie wytrzymała stresu związanego z igrzyskami, teraz siedzi w zakładzie dla psychicznie chorych" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusie i Maryjo.. :o Vick kochanie ;-; Ile ty w życiu przeżyłaś? ;-;
    Dziękuję za dedykację <3 Nasuwa mi się jedno pytanie... Czy Adam zdradził Vick? Bo z tego "blondynka + brunet" tak wywnioskowałam...
    Nieźle ją pobiła, powiem szczerze XD Kilka raz powiedziałam pod nosem takie "fuj" jak wyobraziłam sobie wygląd tej trybutki... Fuj XD
    Rozdział powala, powala jak nigdy! Teraz tylko... Czy będzie jeszcze część 3, bo w końcu ma zostać tylko JEDEN trybut, ale ja się tam nie znam ^^ XD
    Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć... Po prostu umieram, bo ten rozdział jest nieziemski, z resztą jak zawsze <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,serio się starałam! Wracając, będzie trzecia część i czwarta. To będzie najdłuższy rozdział w historii! Tak, Adam zdradził Vick chociaż...nie do końca! Wiadomo,że czasem nie potrzeba zgody obydwu stron,aby doszło do pocałunku, prawda? ;) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Osdhjgf *o* Nie mogę się doczekać <3

      Usuń
  3. Powiem tak, czytałam całego bloga, od a do z i wstrzymałam się od komentowania bo chciałam poznać ciąg dalszy. Świetna historia, świetny pomysł, choć osobiście czytając czasami odnosiłam wrażenie, że Katniss którą znamy z książek czy filmów nie wypowiedziałaby niektórych słów bądź, nie zachowałaby się tak czy tak. Jednak rozumiem, że to twoja wizja i niezaprzeczalnie gratuluję fenomenu tego opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A i zapomniałabym, zapraszam na swojego bloa o innej tematyce, ale i o miłości vampireloveart.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno kocham Cie!! Kazdy rozdzial, ktory czytam na Twoim blogu wywoluje u mnie bardzooo wiele emocji :') Kocham!! Z niecierpliwoscia czekam na kolejna część :*

    OdpowiedzUsuń
  6. o jezu ._. nieźle zmasakrowała twarz tek trybutki, aż na samą myśl wszystko mnie boli :/

    OdpowiedzUsuń
  7. O raju Vick!...
    A co chodzi po głowie adamowi?
    Weny życzę i czekam!
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. To się zaczyna robić trochę nużące... Wydaje mi się że przeciągasz jej śmierć. Ale może to tylko moje wyobrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  9. <3 <3 Dobry pomysł żeby przenieść akcję na trybutów, bo akcja w szpitalu trochę za długo się ciągnęła.
    Mega rozdział <3 <3
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Zapraszam: http://republika-mlodych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest wspaniałe! Uwielbiam twego bloga! Zapraszam też do mnie:)http://papierowemyslip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Zabiję cię !!!! Czemu w takim momencie ?!?!?! Co to ma być ?!?!?! CHCE KOLEJNY I PETTE !!!!!! BŁAGAM NIE KAŻ MI CZEKAĆ !!!!
    Cudooooo rozdział, aż nerwy mi skoczyły :*
    Dużo weny i żelków życzę :*
    Ps. Zapraszam do siebie http://znaszmojeimieniemnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń