wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 37 Pośród fal

 Dedykuję ten rozdział Peetniss.Forever! :) Życzę Wam wszystkim miłego czytania. 

Nie wiem, co na to wpłynęło-gorące Słońce, romantyczna, prawie rajska sceneria czy może to,że każdą chwilę spędzaliśmy wspólnie? W zasadzie powód nie był ważny. Liczyły się skutki.
Nie byłam w stanie spojrzeć na Peetę tak samo jak parę miesięcy temu. Niby nic się nie zmieniło,ale moje reakcje i pragnienia uległy nagłemu zwrotowi o sto osiemdziesiąt stopni. Nie poznawałam w tym wszystkim samej siebie. 
Jeśli mam znaleźć jakiekolwiek odpowiednie porównianie(adekwatne do zaistniałej sytuacji) to dawniej potrzebowałam go jak...Księżyca. Chciałam,by był blisko mnie i swoim blaskiem rozświetlał mrok, który spowijał mój umysł i duszę. Lubiłam mieć go przy sobie,przytulać go i skradać mu pełne czułości pocałunki. Miał być moim opiekunem, przyjacielem, sojusznikiem, obrońcą.
Teraz zaś był mi potrzebny, ale jako ktoś inny. Chciałam, by stał się moim Słońcem, by towarzyszył mi na każdym kroku. Marzyłam o jego ciepłym oddechu na mojej szyji, o pełnych żaru pocałunkach, o przyjemnym i kuszącym dotyku jego rąk. Pragnęłam go...całego...
Zaczęłam odczuwać głód zupełnie inny niż zwykle. Towarzyszył mi każdego ranka, każdego południa,każdego wieczora i nocy. Wzmagał się po naszych pocałunkach. Sprawiał,że nie byłam w stanie myśleć o niczym racjonalnym. 
Bałam się,że stracę nad tym wszystkim kontrolę. Zdarzało mi się obserwować go, gdy kąpał się w morzu i błądzić wzrokiem po nagich partiach jego odsłoniętej skóry. W ciągu dnia wspominałam nasze pocałunki, nocami odczuwałam boleśnie brak czegoś,czego nie umiałam nawet dobrze sprecyzować.
Te rozmyślania przerwał szept Peety tuż przy moim uchu, który zakończył moje całodzienne rozmyślania przeplatane drzemką.
-Spójrz.
Otworzyłam szybko oczy i podniosłam się na łokciu na leżaku. Przede mną ogista gwiazda dnia właśnie zanurzała się w bezkresie ocenu. Niego zabarwiło się na wszystkie możliwe ciepłe odcienie. Drobne,postrzępione obłoczki mieniły sie delikatnym blaskiem. Całość przypominała obraz
-Piękne-odpowiedziałam.
Spojrzałam na Peetę,który uśmiechał się wesoło. Nagle jednak spoważniał.
-Pomarańcz, który pojawia się podczas zachodu Słońca to mój ulubiony kolor. Prawda czy fałsz?
Oparłam policzek o jego ramię,
-Prawda-odpowiedziałam.
Objął mnie, a ja jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
-Kiedy myślę o tym,że pojutrze się stąd wynosimy...-zaczął, ale nie skończył. Nie musiał.
Doskonale go rozumiałam. Magia tego miejsca była wręcz namacalna. Tutaj nie musieliśmy myśleć o okropieństwach Kapitolu, bolesne wspomnienia nie atakowały nas na każdym kroku. 
Gdybym mogła, chętnie zostałabym tutaj na zawsze. Wiedziałam,że po powrocie nie minie kilka miesięcy, a będę musiała zorganizować dla Victorii tournee. Wcale mi się to nie uśmiechało.
Kiedy myślałam o tym,co Igrzyska jej uczyniły, mimowolnie zaciskałam pięści. Ta krucha dziewczyna została bezpowrotnie zniszczona. Straciła swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela. Już nic nigdy nie miało być dla niej takie jak dawniej. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to,że obwiniać mogłam za to tylko siebie. 
Z chwili zadumy wyrwał mnie Peeta.
-Idziemy popływać?
Odruchowo spojrzałam na ocean. Wieczorny wiatr wzmógł się na sile, fale urosły do kilku metrów. Poczułam dziwny skurcz w okolicach żołądka. Zaczęłam intenstywnie wpatrywać się w moje buty.
-Żartujesz? To samobójstwo-wymamrotałam.
On w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko.
-Przestań! Takie fale są najlepsze. Zobaczysz.
Jakoś nie byłam przekonana. Ujął mój podbródek i uniósł do góry, nie miałam drogi ucieczki przed spojrzeniem jego oczu. 
-Chyba muszę dodać ci nieco odwagi.
Nachylił się w moją stronę i przywarł mocno wargami do moich ust, wytrącając mi z płuc resztki powietrza,a z umysłu-jakiekolwiek ślady oporu. Pozwoliłam się zatracić w tym pocałunku i jego miękkich jak jedwab ustach. Kiedy w końcu się ode mnie odsunął, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Zdałam sobie sprawę z tego, gdzie mnie prowadzi, gdy byliśmy w wodzie po biodra. Ech,za późno na ewakuację.
Pierwsza fala przybyła z nienacka. Nie mogłam jej przewidzieć, więc po prostu z całej siły złapałam Peetę za rękę. Fala nie była zbyt duża,ale nie byłam ani dość wysoka ani ciężka by móc się jej samodzielnie przeciwstawić.
Na atak drugiej fali przygotowałam się. Stanęłam za Peetą i mocno objęłam go w pasie. Pod palcami czułam zarys jego mięśni. Przytuliłam policzek do jego pleców. Ta fala była dużo większa od poprzedniczki. Zakryła nas obojga, ale Peeta ledwo drgnął. 
Dopiero po kilku ,,atakach" oceanu spojrzałam na wszystko oczami mojego ukochanego. Wzburzone fale wyglądały groźnie i majestatycznie. Podejście do nich, możliwość skrycia się pod nimi były wystarczające by poczuć dziwną mieszankę podekscytowania i budzącej się w organizmie adrenaliny. Coś niebezpiecznego i fascynującego zarazem. 
Wyszłam zza jego pleców,ale...wybrałam na to najgorszy możliwy moment. 
Ogromna, może nawet dwunastometrowa fala wyrosła przed nami tak nagle,że nie miałam czasu na reakcję. Poczułam chwilowe złagodzenie tafli wokół nas, kiedy ściana wody stworzyła wielką, groźną kurtynę. W ostatniej chwili złapałam powietrze do płuc.
Tego nie dało się porównać do niczego, co pamiętałam. Poczułam nacisk wody na całym ciele,zapadłam się pod powierzchnię,uderzyłam plecami o dno. Pęd popchnął mnie gwałtownie w stronę brzegu. 
Nie mogę jednak powiedzieć,że się bałam. Czułam się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Każda komórka mojego ciała wyłapywała prędkość, jednocześnie wyzwalając mnie spod pętów otępienia. Siła wody zdawała się wybijać mi z głowy wszystkie mroczne, przerażające myśli. Miałam w sobie niesamowitą ilość energii. Nie mogłam wyzbyć się wrażenia,że gdybym chciała, mogłabym dokonać niemalże wszystkiego.
Po raz pierwszy w życiu czuję,że żyję.
Po chwili, gdy zaczynało brakować mi tchu, poczułam pod głową mokry piasek. Otworzyłam oczy, zaszczypały mnie od nadmiaru słonej wody. Zamrugałam kilkakrotnie. 
Niebo nade mną zaczynało stawać się niezapominajkowo niebieskie. Gwiazdy nieśmiało błyskały, zwabione niedawną ucieczką Słońca. Śpiew mew milkł w oddali. Zniknęły piękne kolory, świat szykował się do nocnego odpoczynku.
Kolejna fala, tym razem nieco słabsza,ale bardzo szybka, popchnęła mnie kawałek dalej, obracając mną jak piórkiem pod powierzchnią wody, pod którą mnie zaciągnęła. Odruchowo zamknęłam powieki. Na szczęście wylądowałam na czymś miękkim. Odetchnęłam z ulgą, po czym otworzyłam oczy.
Leżałam na Peetcie, który najwidoczniej również przegrał starcie z ogromną falą. Miał przymkniętę powieki i trochę ciężko oddychał, jak po dużym wysiłku fizycznym. Zachichotałam. To wystarczyło by obdarzył mnie uważnym spojrzeniem błękitnych jak fale oczu.
-Nie wyglądasz na złą-powiedział ostrożnie.
Przechyliłam lekko głowę. Zbił mnie z tropu. Ułożyłam się na nim wygodniej, na jednej ręce podparłam podbródek, drugą wodziłam po jego piersi. 
-A powinnam?-zapytałam i uśmiechnęłam się szeroko. 
Mój nastrój chyba mu się udzielił. Oparł dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie bliżej do siebie.
-Wiesz, biorąc pod uwagę,że podstępem zwabiłem cię na głęboką wodę...spodziewałem się nieco innej reakcji.
-Cóż, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz-odpowiedziałam tajemniczo. Dostrzegłam w jego oku zaciekawienie.
-W takim razie z chęcią dowiem się o tobie wszystkiego. Od początku. Tu i teraz.
W jego słowach czaiło się coś więcej niż tylko  flirt. Była tam obietnica nowego początku,związku, który miał być wolny od igrzysk i krwawych wspomnień. Poczułam, jak wszystkie blokady, które kiedykolwiek między nami powstały, znikały w tej jednej sekundzie.
To właśnie wtedy, tam, na plaży, w ramionach Peety,zdałam sobie sprawę, że nie zdarzyło mi się płakać od wielu dni. Moje senne koszmary powoli ustępowały. Zaczęłam dostrzegać moje otoczenie,cieszyć się z małych i pięknych rzeczy. Chociaż zabrzmi to tandetnie, to po raz pierwszy od lat byłam naprawdę i niezaprzeczalnie szczęśliwa.
Nachyliłam się,a jego usta odnalazły moje. 

Cieszcie się z tych pięknych rozdziałów,póki jeszcze są*Złowieszczy śmiech*
Pamiętajcie, by zostawić po sobie komentarz :)
Życzę Wam miłego dnia! 

4 komentarze:

  1. Asdhgfji <3 Kocham <3
    "Póki jeszcze są"... Spróbujesz coś zrobić to tak Ci przyłożę, że wylecisz na Florydę ! XDD <3
    Świetny rozdział, uroczy <3
    Ostatnio coś codziennie wstawiasz te rozdziały, hahah XD Ale to dobrze <3
    Pozdrawiam i weny, chociaż chyba Ci jej nie brakuje <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. tyle rozdziałów *o* tyle czytania! :") bosko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajjj cudo normalnie! Czuję niedosyt który z każdą chwilą wzrasta ^-^
    Peetniss taka szczęśliwa i taka słodka że po prostu ooooowwww *.*
    No ale niestety wiem ze cos szykujesz, cos niefajnego :( niefajnie robisz oj niefajnie :(
    Czekam na kolejny rozdział <3
    katnisseverdeenipeetamellark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem nowa na tym blogu, ale z czystym sumieniem mogę przyznać, że się zakochałam ♥. Cała fabuła jest świetna. Tajemnicza, zabawna, smutna, romantyczna, pełna emocji. Po prostu jest cudowny !!! ♥.
    Proszę pisz szybciutko nowe rozdziały :*.

    OdpowiedzUsuń