wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 40 Szpital

Oto nowy rozdział! I proszę,nie narzekajcie na długość. Niedawno rozdziały tej długości były raz na tydzień, a teraz dodaję Wam kolejny na drugi dzień w roku szkolnym...
Dedykuję go bang! :)

Zegar głośno oznajmiał światu kolejne sekundy. Herbata w moim kubku już dawno ostygła. Westchnęłam i spojrzałam na Peetę,który dzielnie trwał u mojego łóżka czwartą godzinę z rzędu.
-Wiesz-zaczęłam.-Dochodzę do wniosku,że to nie był najlepszy pomysł...
Zaśmiał się,patrząc jednocześnie z mieszaniną troski i czułości na moją nogę, którą okrywała cienka,szpitalna kołdra. 
-W sumie to w dużej mierze moja wina, powinienem był cię powstrzymać,a nie podsadzać na ten balkon-wymamrotał. Kiedy zerkał na mnie smutno spod rzęs, dostrzegłam długie ich cienie na jego policzkach. 
Mimowolnie schyliłam głowę, żeby zakryć czerwone rumieńce,które pojawiły się na mojej twarzy, gdy tylko przypomniałam sobie, jak Peeta,żeby unieść mnie wyżej, położył mi dłonie na biodrach,a potem na udach. Miałam naprawdę wiele szczęścia,że od palpitacji serca nie spadłam wtedy na ziemię...
-Co nie zmienia faktu,że pomysł był mój-uśmiechnęłam się do niego. Nie chciałam,żeby brał sobie do serca kontuzję wynikającą z mojej głupoty. Chyba tylko ja mogłam wpaść na pomysł wdrapania się nocą na własny balkon, by przez uchylone drzwi wślizgnąć się do środka i umożliwić wejście do mieszkania swojemu chłopakowi. 
Zapadła chwila ciszy, którą od czasu do czasu przerywaliśmy chichotem. Zerkałam ukradkiem na ozdobioną uroczymi dołeczkami twarz mojego ukochanego.
-Wciąż jednak nie mogę uwierzyć, w jaki sposób spadłaś ze schodów i złamałaś sobie nogę-powiedział Peeta i oparł dłoń o twarz. Pochylił się lekko do przodu, oddając się kontemplacji mojej chwilowej niezdarności. Wiedziałam,że próbuje mnie rozbawić tą udawaną powagą,ale pomimo wszystkiego...
-Mówiłam ci już,że było ciemno, a ja nie chciałam szukać włącznika światła...-zaczęłam niewinnie,ale on gwałtownie mi przerwał. Bardzo mnie to zdziwiło. 
-Najważniejsze,że nic ci nie jest. Mogło się to skończyć o wiele gorzej.
Przyznałam mu rację krótkim skinięciem głową. 
Nagle do mojej sali wszedł lekarz. Był to mężczyzna w średnim wieku. Przebywanie na Słońcu podczas młodości w Czwórce obdarzyło go głębokimi bruzdami na mocno opalonej twarzy. Kiedy chodził, można było dostrzec,że lekko utyka na prawą nogę. 
-Mam dobre wieści, moi drodzy-lekarz zwracał się do nas z ciepłem w głosie,jak dziadek do swoich wnucząt.-Złamanie nie wymaga operacji, wystarczy gips, który już nałożyliśmy. Jednak ze względów bezpieczeństwa zalecam pobyt w szpitalu do rana.
Westchnęłam ciężko. Fantastycznie. Z pewnością podejrzewano u mnie wstrząs mózgu lub jeszcze gorsze rzeczy i choroby, których nazw bym nie umiała wymówić.
-Dobrze,zostanę-powiedziałam z rezygnacją w głosie.
                                                                  *   *   *
Oczywiście-musiałam mieć pecha. Jak widać życie nie mogło mi podarować szybkiego powrotu na zasłużone wakacje. 
Wszystko zaczęło się od tego,że około czwartej rano obudził mnie paskudny napad wymiotów. Nie zdążyłam nawet się podnieść, kiedy nagle poczułam, jak robi mi się nie dobrze. Po prostu wychyliłam się w bok. Pielęgniarka szybko podała mi miskę. Ostry zapach kwasu natychmiast nasycił powietrze i odegnał aromat syntetycznej cytryny i lawendy gdzieś w odległą przeszłość. Z jękiem pozbyłam się zawartości żołądką.
Peety nie było wtedy na sali. Poszedł do kawiarni,żeby napić się kawy. Całą noc czuwał, a przynajmniej takich informacji udzieliła mi pielęgniarka. Kiedy to usłyszałam,moje ciało zostało zalane falą bliżej nieopisanego ciepła. 
Gdy w końcu wrócił, przyniósł ze sobą kawałek ciasta, który chciał mi podarować. Niestety, silny zapach owoców i kremu wznowił wymioty. Pięlegniarka, na szczęście, odpowiednio szybko podała miskę. Tym czasem Peeta przytrzymywał mi włosy,żeby nie wpadały mi do ust. Zaczęłam się zastanawiać, czy będę mieć czym zwracać na trzeci raz.
Ostatecznie sam musiał zjeść ciasto. Mi rozkazano przejść na ścisłą dietę-ryż i inne, równie kleiste oraz pozbawione smaku rzeczy, od których lepiło mi się gardło i jeszcze bardziej burczało w brzuchu. 
Ostatecznie nie był to koniec pecha. Dokładnie o godzinie szóstej, kiedy pielęgniarka przyszła z basenem(była to bardzo krępująca chwila, nad którą nie będę się rozwodzić), okazało się,że moje serce wydawało około sześćdziesięciu uderzeń na minutę. Stan typowy dla wstrząśnienia mózgu. Nie ,,wstrząsu"-jak poprawił mnie lekarz.
Ostatecznie zostałam zmuszona do spędzenia w szpitalu jeszcze kilku dni, podczas których nie wolno mi było wstawać, jakkolwiek się podnosić czy też robić czegokolwiek, co mogłoby sprawić,że ten okrutny czas zacząłby choć troszkę szybciej płynąć.
-Nie martw się. Effie przedłużyła nam zakwaterowanie. Dokończymy nasze wakacje-powiedział Peeta, ujmując moją dłoń. Poczułam na niej przyjemne ciepło i odprężyłam się, gdy kciukiem zaczął ją delikatnie masować. 
To wszystko przypominało mi o tym,że miała nas czekać wspólna kolacja. Nie potrafiłam zapomnieć zdenerowania Peety, gdy mnie zapraszał,zatem postanowiłam nie drążyć mu większej dziury w brzuchu i o nic nie pytałam. Uznałam,że to bez sensu, skoro i tak wkrótce się dowiem.
Ostatecznie wypuszczono mnie ze szpitala pięć dni później, niż było to z początku planowane. W tym czasie zjadłam siedem porcji kleistego ryżu bez jakichkolwiek dodatków, osiem porcji kaszy manny, wypiłam trzynaście i cztery dziesiąte litra wody, dwadzieścia siedem razy oddałam mocz do basenu i jakieś czterysta siedemdziesiąt osiem razy powiedziałam,gdzie tak naprawdę mam te wszystkie szpitale i troskę o moje zdrowie, a także pięć razy naplułam do kapci pielęgniarce, która stwierdziła,że najlepiej zrobię, biorąc pod uwagę moje wszystkie urazy, jeśli połowę mojego przyszłego domu przeznaczę na mały szpital na własny użytek.
                                                             

4 komentarze:

  1. Biedna Katnus <3 Tyż cb kocham :*
    Ale mnie ciekawi co Peeta chciał jej przekazać/powiedzieć itd. *o*
    Nie mogę doczekać się następnego <3
    Pozdrawiam i weeeeeeeny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. biedna Katniss, trzeba naprawdę mieć pecha XD

    OdpowiedzUsuń
  3. O JA DZIĘKUJĘ! CZY TO DEDYKACJA NA PEWNO DLA MNIE? JSJSBSKSKB DZIĘKUJĘ.
    Rozdział cud, miód i orzeszki. Lecę czytać następny <3

    OdpowiedzUsuń