wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 56 Sąsiad

Przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale ostatnio ciągle lecę od lekarza do lekarza :/ Muszę jeszcze nadrobić lekcje sprzed ostatnich dni, naprawdę przepraszam. Rozdział niesprawdzony, potem poprawię ewentualne błędy.
Bez dedyku :)

Sparaliżowana strachem bałam się choćby wstać z posłania. Ostatecznie ograniczyłam się więc do uspokojenia oddechu i wpatrywania się w karaluchy, które uciekły spod materaca, gdy tylko się na nim położyłam. Miarowe kapanie wody gdzieś w kącie było bardzo odprężające.
Chyba zdrzemnęłam się, ponieważ gdy się obudziłam, przez chwilę byłam mocno zdezorientowana. Z korytarza sączyło się przytłumione światło, więc prawdopodobnie przerwałam sen w środku nocy. Tylko głośne chrapanie strażnika na warcie przerywało typową, więzienną ciszę.
Westchnęłam ciężko i rozejrzałam się znudzona po celi. Pomyślałam, że dobrym sposobem na zabicie czasu byłoby liczenie cegieł na ścianie, tak więc zaczęłam to robić.
Jedna...
Dwie...
Siedemnaście...
Osiemdziesiąt cztery...
Zamarłam i podskoczyłam gwałtownie na posłaniu. Kilka karaluchów gwałtownie wybiegło spod materaca, ale nie zwróciłam nawet na to uwagi.
W prawym dolnym rogu ściany równoległej do tej, przy której stało moje łóżko, dostrzegłam ludzkie oko. Jego właściciel wpatrywał się mnie spokojnie, a cień skutecznie zakrywał resztę jego twarzy.
-Kim jesteś?-wyszeptałam, gdy w końcu miałam pewność, że mój głos przy tym nie zadrży.
-Ciekawszym pytaniem byłoby-kim ty jesteś? Nie uważasz?-odpowiedział mój rozmówca głębokim, ciepłym głosem, który bez wątpienia wskazywał na to, że był on mężczyzną.
-Pierwsza spytałam-powiedziałam pewnie i trochę zbyt gwałtownie.
-Moja tożsamość nie jest zbyt ważna. I tak wkrótce mnie zabiją-mruknął mężczyzna tonem tak swobodnym, jakby komentował dzisiejszą pogodę.-Zatem, kim jesteś? Wyglądasz w sumie znajomo, ale ciężko mi cię poznać przez tą niecodzienną fryzurę-ponowił pytanie kpiącym tonem.
Parsknęłam śmiechem.
-Ja? Nazywam się Katniss. Pewnie pamiętasz mnie z Igrzysk. Tylko bez sukienki i makijażu nie wyglądam już tak pięknie.
-Ach, Katniss! No tak!-Mój rozmówca pokręcił głową, a przynajmniej tak mogłam wnioskować, bo jego oko przesunęło się od prawej do lewej i to kilkukrotnie.-Wybacz, ale rzeczywiście wyglądasz koszmarnie.
-Dzięki wielkie-odpowiedział i znów parsknęłam śmiechem. Z tego powodu zdałam sobie sprawę, że dawno się nie uśmiechałam. Zresztą, nic w tym dziwnego. Ze względu na te okropne okoliczności nie miałam zbyt wielu ku temu okazji. Raczej ciężko zachować dobry humor i pozytywną energię, kiedy jest się daleko od domu, w celu z wilgotnymi, zagrzybionymi ścianami i karaluchami.
-Polecam się na przyszłość. Za co siedzisz?-zapytał ponownie tym wesołym, swobodnym tonem.
-Napyskowałam Grolesowi i spróbowałam uciec...-ugryzłam się szybko w język, by nie powiedzieć o o dokonanym morderstwie. Nie byłam z tego dumna, nawet jeśli byłam zmuszona to zrobić. Uśmiechnęłam się lekko.-A ty?
-Cóż, powiedzmy, że mam swój udział na kartach historii Panem. Tylko za cholerę bym nie pomyślał, że za tak szlachetne czyny dostanę od życia taką karę-dokończył gorzko.
Otworzyłam usta, by zadać kolejne pytanie, ale w tym momencie usłyszałam kroki za kratami. Uniosłam wzrok i spojrzałam na strażnika, który z typowym grymasem na twarzy przyniósł mi parującą tacę z jedzeniem. Odłożył ją i zniknął mi z pola widzenia.
Przyzwyczaiłam się już do tego, że jedzenie otrzymuję o nietypowych porach. Wszystko zależało od tego, o jakich godzinach się budzę. Przez stosowany jad os gończych odłączałam się od świata często na kilka godzin lub dni. Bardzo zmęczyła mnie również niedawna, ognista tortura. Bywało jednak tak, że zniecierpliwiony strażnik po prostu odkładał jedzenie, gdy spałam, a potem raczyłam się zimną breją na niedomytym talerzu, albo zabierał je za szybko i budziłam się z pustym brzuchem godzinę po planowanym czasie na posiłek.
Swoją drogą nie wiedziałam nawet, ile razy dziennie byłam karmiona. Czas w celi płynął swoim, spowolnionym i obciążonym rytmem. Czasem niektóre minut mijały tak wolno, że zajmowałam się wyrywaniem włosów z przedramienia przydługimi paznokciami. Widziałam jednak wystające żebra i obojczyki, które wyzierały spod przypalonych na brzegach dziur w bawełnianym, śmierdzącym potem materiale.
Podeszłam do tacy i zabrałam ją na łóżko, jedyne miejsce w celi, które wydawało się dość ,,czyste'' by coś na nim zjeść. Usłyszałam odgłos kroków na korytarzu, więc pewnie mój sąsiad także otrzymał tace. Mimo to nie ruszył się z miejsca.
Spojrzałam na to, co dostałam. Dziś była to nieduża porcja dziwnego, być może kukurydzianego kleiku, czerstwa bułka pokrojona na pół i parujący, mętny napój o gorzkim zapachu. Jak zawsze nie dostałam sztućców.
-A ty? Nie jesz?-spytałam, gdy przełknęłam pierwszy kęs kleiku. Nawet nie smakował tak źle, ale trzeba było się spieszyć z jego spożywaniem. Na gorąco nie czuło się, że jest przesolony, ale gdy tylko stygł, stawał się nie do zjedzenia.
-Nie...od dawna nie jestem w stanie dojść do tych przeklętych krat-odpowiedział mój rozmówca z niemalże przepraszającym uśmiechem na twarzy.
Zmarszczyłam brwi.
-Co oznacza, że nie jesteś w stanie dojść do krat?-spytałam zdziwiona, ale sąsiad najwidoczniej nie miał zamiaru odpowiadać.
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że moja sytuacja mogła nie być tak tragiczna, jak ją postrzegałam. Miałam przed sobą człowieka, który mógł nie jeść do wielu dni i być może do tego stopnia nie był w stanie używać nóg, iż nie mógł choćby podnieść się z pryczy. O ile w ogóle na niej leżał.
Chociaż naprawdę miałam ochotę sama zjeść ten mizerny posiłek, zrobiłam coś innego. Nałożyłam kleik na oba kawałki bułki, po czym zbliżyłam się w stronę otworu w ścianie.
-Odsuń się trochę-poleciłam zachrypniętym głosem, po czym wsunęłam pierwszą bułkę w miejscu, w którym przed chwilą widziałam oko nieznajomego. Natrafiłam jednak na opór, chyba zakrył dłonią wylot z drugiej strony.
-Nie, nie mogę tego przyjąć-powiedział stanowczo.
-Nie pytam się ciebie o zdanie. Po prostu to weź-odpowiedziałam tym samym tonem. Po chwili przyjął on mój podarunek. Chyba był zbyt głodny by protestować.
-Dziękuję-odpowiedział cicho, a ja powróciłam spokojnym krokiem na łóżko.
Położyłam się wygodnie, oparłam kark i szyję na przedramionach. Przymknęłam powieki i pozwoliłam, by szeroki uśmiech wykwitł na moich wargach.
-Kim jesteś?-spytałam, mając nadzieję,że tym razem otrzymam jakąkolwiek odpowiedź. Przez chwilę nic nie przerywało ciszy i zaczynałam tracić nadzieję. Przewróciłam się na bok i pozwoliłam sobie zapaść w objęcia Morfeusza. Jednak zanim ostatecznie straciłam świadomość, usłyszałam odpowiedź oddaną najcichszym z szeptów.
-Nazywam się Charles Flowersis.

Zaraz dodam na boczny panel strony ankietę, w której będziecie mogli głosować, kim Waszym zdaniem jest ten bohater ;) Ciekawi mnie, czy zgadniecie :D

7 komentarzy:

  1. Piękne! <3 jak zwykle czekam na next ale mam pytanko:) kiedy Peeta uratuje Katniss? Albo jakoś inaczej żeby byli razem? Błagam ja dłużej bez jakiegoś romantyka nie wytrzymam, co wieczór czytam Twoje dawne części jak: klucz, ślub, relaks, pośród fal:) czekam na odpowiedź i na nexta kiedy można sie jakiegoś cuda spodziewać? Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ładnie prosisz, że zdradzę Ci, że planuję zrobić 2-3 rozdziały max w tym więzieniu, a potem lecimy z Peetniss :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuje za odpowiedź a weny Ci nie życze bo za kazdym razem udowadniasz, ze ona Cie nie opuszcza. Pozdrowionka!:)

      Usuń
  2. Rozdział cudo ^*^ kiedy to wszystko się skończy? O.o
    Pozdro i życzę weny. ;)
    Ps. Wiem, że już to pisałam, ale czy zastanawiałaś się...dodasz jakąś notkę oczami Peety? ^~^ ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, to wszystko skończy się już niedługo :) Również pozdrawiam i informuję, że notka oczami Peety będzie, o ile pozwoli mi na to wena :/ Bo do tego nie mogę jej znaleźć.

      Usuń
    2. Dasz radę! Wierzę w Ciebie! ;) :)

      Usuń
  3. Coś czuję, że szykuje się genialny wątek z nowym nieznajomym. :D Zagłosowałam, aczkolwiek nie mam pojęcia kim on może być. :o Czekam na kontynuację! <3

    OdpowiedzUsuń